Genewa Motor Show to prawdziwy raj dla każdego fana motoryzacji odbywający się od 1905 roku. Są to najważniejsze targi motoryzacyjne w Europie i razem z tymi z Detroit na świecie. Targi trwają od 29 lutego do 13 marca, z tym, że pierwsze dni zarezerwowane są dla prasy i specjalnych gości. Zaczynają się od dziwnego konkursu: Car of the year.
Tegoroczne targi były już 86 edycją, nie sądzę, aby jakiekolwiek inne mogły się poszczycić taką historią. Rok temu podczas targów przewinęło się ponad 680 tys. ludzi i 12 tys. dziennikarzy. Na tegorocznych targach zarejestrowało się ponad 200 wystawców z 30 krajów, zajęli oni ponad 77 tysięcy metrów kwadratowych a cała powierzchnia targów oscylowała wokół 106 tysięcy metrów kwadratowych. Ja osobiście zrobiłem pieszo po targach przez 4 dni pełny maraton.
Genewa słynie z premier, których było tyle, że nie dałoby się ich wszystkich spamiętać a co dopiero oglądnąć. Najważniejszymi premierami były: Bugatti Chiron, Aston Martin DB11, Ferrari GTC4 Lusso, Lamborghini Centenario, McLaren 570GT, kilka Suvów i jakieś milion innych samochodów. O premierach powstanie jeszcze osobny artykuł.
Oczywiście nie zabrakło samochodów koncepcyjnych oraz elektrycznych, które mają szansę niedługo wejść do produkcji. Co cieszy w wielu z nich elektryka nie jest używana do przemieszczania się z punktu A do B, lecz do wiele ciekawszego celu. Ogólnie ta cała elektryczna motoryzacja rozwija się bardzo dobrze i już teraz mamy samochody, które potrafią pobić topowe spalinowe wyścigówki.
Co bardzo cieszyło, to bardzo duża ilość samochodów, które można spotkać tylko w Monte Carlo i Dubaju, ale i tak tylko jak ma się szczęście. Na targach pojawiły się marki, które mogą być relikwiami dla fanów motoryzacji, a nawet świętymi gralami. Mówię tutaj o takich markach jak: Koenigsegg, Zenvo, Pagani, Apollo. Gdybyśmy jednego z nich zobaczyli na ulicy – wybuch tętna gwarantowany. Nie zawiodły również super-marki znane szerszemu odbiorcy takie jak: Lamborghini, Ferrari, Aston Martin, Bugatti, Maserati, McLaren, Rolls-Royce, Bentley, Porsche.
Tradycyjnie wiele stoisk było przygotowanych tak dobrze, jakby cały rok sztab ludzi nad tym pracował. Ułożenie samochodów, ich oświetlenie, ludzie chcący ci pomóc na każdym kroku i dbający, aby żaden pyłek nie osiadł na samochodzie. Tutaj bardzo wyróżniały się wszystkie marki niemieckie, gdzie nawet oświetlenie wnętrza było tak dopieszczone, aby czasem jakiś cień nie padł na deskę, której akurat robimy zdjęcie.
Tradycyjnie cieszyły oko, również samochody tuningowne. Tuning już na tyle się rozwinął, że teraz robi się już całe karoserie, wyposaża samochód w 3-krotnie większą moc lub tworzy się w środku luksus niczym z prywatnego jachtu. Niektórzy na tyle przerabiają samochody, że powoli powstają nowe marki. Tutaj jak zwykle nie zawiedli: ABT, Mansory, Brabus, AC Schnitzer i inne.
Poniżej warte wspomnienia samochody i marki:
Koenigsegg – marka, która zrobiła chyba największą furorę na targach przedstawiając wszystkie (aż 3) modele, każdy z nich miał milion koni i wyglądał jak nie z tego świata. Były to drugie targi tego producenta i w tym roku pokazał on hybrydową Regere z silnikiem o mocy 1500 koni mechanicznych, która zasłynęła tym, że nie posiada skrzyni biegów, Agere RS o mocy 1176KM oraz ONE:1, jeden z kilku jakie zostaną wyprodukowane na końcówkę produkcji Agery, a który powstał po to, aby być najszybszym i przyśpiesza od 0 do 400km/h w czasie 20 sekund, taką możliwość dajemy 1MW silnik!
Ferrari – marka, bez której nie mogą się dziś odbyć żadne międzynarodowe targi, choć przy samochodach innych producentów zaczyna lekko blednąć. W tym roku pokazali swoje najnowsze czteromiejscowe kombi: GTC4 Lusso i kilka innych znanych już modeli na czele z modelem 488 GTB.
Bentley – reprezentował tę najbardziej luksusową część targów prezentując kilka odmian swojego flagowego modelu Mulsanne w kilku odmianach(długa, dłuższa, pociąg). Jeden z zaprezentowanych modeli najdłuższej wersji był prawdopodobne najdroższych samochodem na targach i zrobiony pod klienta kosztował grubo ponad 10 mln złotych. Oprócz tego pokazali tez SUVa, do którego można dokupić zegarek droższy od samochodu.
Rolls-Royce – druga marka przeznaczona dla osób, które lubią siedzieć z tyłu i pić szmpana z kieliszków o wartości samochodu kompaktowego. Rolls zaprezentował najnowsza wersję Black Badge wyróżniającą się mocno czarnym lakierem, czerwonego Phantoma zbudowanego w ilości 30 sztuk specjalnie dla najdroższego hotelu na świecie, w którym noc kosztuje 130 tys. Euro oraz swój najnowszy model Dawn w dość dziwnym kolorze.
Zenvo – młoda marka, której celem jest konkurowanie z Paganim i Koenigseggiem osiągami jak i ceną. Pierwsza marka super-samochodów z Danii, która od razu od debiutu woła za swoje samochody połowę przychodu Warszawy. Na targach zaprezentowali modele TS1 i TSR, każdy z mocą minimum 850 KM i przyśpieszeniem poniżej 3 sekund do setki.
Lamborghini – druga marka, bez której targi nic nie znaczą a na której premierę przyszło więcej osób niż na same targi. Na tradycyjnym już dla siebie białym podeście zaprezentowali Huracana, Huracana Spyder oraz premierowego Centenario, którego zostanie wyprodukowane tylko 40 sztuk i tak już sprzedanych. Szkoda, napatrzyłem się tyle na niego, że teraz nie wyobrażam sobie mojego garażu bez tego modelu.
McLaren – marka, która do tej pory kojarzyła się tylko z wyścigami Formuły 1 i samochodem, będącym niegdyś najszybszym na świecie, teraz szaleje i co chwilę wypuszcza nowe modele, które tak jak w przypadku Porsche niewiele się od siebie różnią. Najważniejsze, że na targi przywieźli następcę wspomnianego McLarena F1 – model P1, którego cała przewidziana produkcja 375 sztuk została sprzedana w miesiąc. A który jako jeden z pierwszych skierował technologię hybrydową we właściwym kierunku, wykorzystując ją do jeszcze lepszej frajdy z jazdy. We wspomnianym modelu P1 mamy do dyspozycji 903 KM i 979 NM.
Morgan – firma prezentująca całkowicie inny typ produkowanych samochodów, firma, która jakby została w poprzedniej epoce, niektóre z modeli produkując tę samą metodą od początku. Na targach zaprezentowała cała swoją gamę modelową, począwszy od dziwnych 3 kołowych modeli (3wheeler) a kończąc już na w miarę nowoczesnych samochodach w klasycznym opakowaniu.
Pagani – kolejna marka, obok, której nie dało się przejść obojętnie. Horacio Pagani stworzył firmę, którą zna i podziwia każdy fan motoryzacji. Na targach zaprezentowali dwie odmiany jedynego aktualnie produkowanego przez nich modelu, Huayra. Wyróżnikiem dla tego modelu nie jest to, że posiada aktywne aerodynamiczne dodatki, ani to, że wygląda obłędnie i rozkłada się jak transformer, lecz to, że każdy szczegół i każdy detal dopracowany jest do perfekcji, łącznie z ceną.
Rimac – zaprezentował najłatwiejszy samochód do fotografowania na targach. Jak mu nie zrobić zdjęcia to wygląda dobrze. Rimac Concept One jest idealnym zaprezentowaniem tego jak powinny wyglądać i jeździć elektryczne samochody przyszłości. Czyż nie brzmi to idealnie, zero emisji spalin i 1088koni mechanicznych oraz moment ponad 1600NM. Żaden eco szaleniec nie może się przyczepić, a gdyby bardzo się uparł to po 2,6 sekundach mamy 100 km/h i zero zmartwień.
Samochody koncepcyjne i premiery zostaną zaprezentowane w osobnym artykule.
Zapraszam do oglądnięcia obszernej galerii: