Auta to pasja która powinna łączyć. Niezależnie czy kochasz amerykańskie muscle cary, włoskie super auta, niemieckie uber sedany, czy japońskie sportowe. Nie ważne czy wolisz auta seryjne, czy kochasz grzebać w nich i tworzyć jakieś niesamowite projekty. Każdy aspekt może być ciekawy. Jest to pasja która łączy. A jeżeli miłość do motoryzacji połączyć pomocą potrzebującym?
Positiveways właśnie tym się zajmuje, łączy miłość do egzotycznej motoryzacji z pomocą, w ich przypadku z pomocą chorym dzieciom. Już od 2013 roku organizują widowiskowe wyprawy, z najlepszymi autami na świecie, przy okazji organizując zbiórki pieniędzy.
Miałem przyjemność ostatnio pojawić się na ich przystanku w Warszawie, i od razu muszę przyznać, był to chyba jeden z najlepszych spotów motoryzacyjnych na jakich byłem.
Całe spotkanie miało miejsce pod Warszawska Zachętą. W bardzo prestiżowym otoczeniu było dane podziwiać mi, najlepsze auta na tym świecie. Pierwsze co mnie przywitało to widok przepięknego Ferrari F8 Tributo. Do tego grafitowe Lamborghini Aventador SVJ, 911 Turbo S, dwa Mercedesy AMG GTR, Audi R8 i Huracan Evo, oraz czarne Lamborghini Urus.
Na szczęście byłem dość wcześnie więc dopiero auta zaczynały się zjeżdżać. Chwilę potem wpadła pierwsza petarda, jeden z moich motoryzacyjnych grali, żółty Mclaren P1! Dosłownie odebrało mi dech w piersi. Jest to auto tak piękne, tak cudowne i tak podyktowane jednej konkretnej funkcji, jak najszybszych okrążeń na torze. Nie byłem odosobniony, w tym, tłum na około był niesamowity, a zrobienie zdjęcia graniczyło z cudem.
Ciężko podać kolejność przyjeżdżania auta ponieważ, liczba aut z najwyższej półki była tak duża, że mój mózg przestawił się w tryb „doświadczanie aut” i wszystko inne przestało istnieć. Pojawił się drugi Aventador SVJ, w świetnej fioletowej specyfikacji. Porsche 911 Turbo S w pięknym Miami Blue, z pakietem Techarta, Mclaren 600LT i Corvette ZR1.
Aż w końcu przyjechał on. W pewnym momencie okoliczne kamienice ożyły tajemniczym rykiem. Potrafię rozpoznać V12, V10 czy V8 i inne silniki, ale to było coś czego nigdy w życiu nie słyszałem. Nagle cała przestrzeń dookoła mnie zrobiła się pusta a tłum skupił się w jednym miejscu. To był on! Prawdziwy król, prawdziwy motoryzacyjny absolut, poza którym nie ma już nic, Bugatti Chiron! Do tej pory pisząc te słowa moje serce zaczyna bić szybciej, ręce się trzęsą, a na ciele pojawia się gęsia skórka.
Napędzany, potężnym W16, władca wszystkich aut, stał przede mną, a ja czułem się jakbym już nie patrzył na auto, tylko na jakąś mistyczną siłę. Coś tak niesamowicie potężnego, unikalnego i wspaniałego, jakbym obcował z czymś wręcz biblijnym. Nie potrafię opisać tego żadnymi racjonalnymi słowami, bo fakt że mam na wyciągnięcie ręki coś tak wspaniałego był dla mnie czymś abstrakcyjnym. Bugatti jednak nie zabawiło zbyt długo i po kilku – kilkunastu minutach odjechało. Całkiem słusznie bo ciężko zwrócić uwagę na cokolwiek innego, kiedy obok stoi Chiron.
Później z czasem pojawiały się kolejne auta, kolejne AMG GT, Maybach, Gulie QV, Maserati i BMW M4. Pojawiła się też policja, w dwóch policyjnych VANach. Pojawienie się policji poskutkowało tym że jeden z kierowców McLarena otrzymał mandat za stanie na chodniku, oraz nadawaniem przez megafon komunikatów o tym żeby się rozejść, w związku z obecną pandemią. Był to pewien zgrzyt, nie wiem jak to wyglądało ze strony organizacji, ale myślę że jest to coś co przy następnej edycji organizatorzy wezmą pod uwagę. Minusem też był fakt że wszystko było zorganizowane w dość ruchliwej części miasta, na małej przestrzeni , co poskutkowało tłumem ludzi stojących na ulicy, przy normalnym ruchu drogowym, było dość tłocznie.
Niemniej bawiłem się niesamowicie dobrze, możliwość doświadczenie na żywo McLarena P1 oraz Bugatti Chirona, było przeżyciem magicznym. A do tego podbitym jeszcze przez pozostałe cudy motoryzacji. Osobiście nie mogę się doczekać co organizatorzy przygotują na następną edycję, ale poprzeczkę postawili sobie niesamowicie wysoko.
Autor: Jan Kulczyński Zdjęcia: Jan Kulczyński