W dniach od 6 do 13 czerwca br. przez nasz kraj przetoczył się istny potop supercarów, zarejestrowanych w głównej mierze w Szwecji oraz Polsce, których właściciele po raz kolejny doświadczali piękna i atrakcji naszego kraju w ramach imprezy Gran Turismo Polonia. Event po raz pierwszy odbył się w Polsce w 2006 roku, a tegoroczna edycja była już 16-tą w całej jej historii. Założycielem Gran Turismo jest Szwed, stąd też zdecydowana większość samochodów przyjechała ze Skandynawii, lecz nie zabrakło też godnej reprezentacji z Polski czy też Niemiec.
W trakcie swojej 8-dniowej przygody uczestnicy pokonali 900 kilometrów, odwiedzając przy tym 5 lokalizacji: Sopot, Mazury, Warszawę, Łódź oraz Poznań, gdzie po drugim dniu jazd po Torze Poznań odbyła się impreza zwieńczająca tegoroczną edycję. Z punktu widzenia obserwatora możemy jedynie doświadczać widoku oraz dźwięku najróżniejszych supercarów, lecz dla samych uczestników impreza jest świetną okazją do zwiedzenia nowych miejsc, a także poznania nowych ludzi, którzy często stają się potem partnerami w interesach. W tym roku, jako redakcja 3dosetki.pl odwiedziliśmy załogi Gran Turismo Polonia w Warszawie oraz w Poznaniu, gdzie po krótkim przywitaniu pod hotelem skierowaliśmy się na Tor Poznań, aby doświadczyć tego, co najpiękniejsze w takich samochodach, czyli pełnego ich przebudzenia na torze.
Jakie auta można było spotkać?
W tym roku muszę przyznać, że impreza była dość mocno zdominowana przez trzy marki samochodowe. Nie było jednak powodów do narzekania, gdyż niemal każdy egzemplarz był skonfigurowany w innej wersji, bądź specyfikacji, dzięki czemu mogliśmy godzinami oglądać i porównywać stojące obok siebie egzemplarze. Naszymi spostrzeżeniami mogliśmy dzielić się z ich właścicielami, którzy jak na pasjonatów motoryzacji przystało chętnie opowiadali historie związane z codzienną eksploatacją superaut.
Największą reprezentację stanowiły samochody marki Porsche – było ich aż 40 egzemplarzy, z czego samych 911-tek naliczyłem 36 sztuk. Dominowały wersje GT3 i GT3 RS (tych dwóch było łącznie aż 20), a także wersji Turbo S obecnej i poprzedniej generacji. Nie zabrakło także powiewu klasyki marki w postaci modelu 964 C2 czy 996 Turbo oraz nowych konstrukcji elektrycznych, czyli modelu Taycan Turbo, na którego wybór zdecydowały się dwie załogi.
Drugą najliczniejszą grupę stanowiły przepiękne włoszki z Maranello, czyli auta marki Ferrari, będącej nieodłącznym synonimem auta sportowego i luksusowego. Przyjechało ich aż 24 sztuki, z czego większość, jak zresztą na markę Ferrari przystało, była w odcieniach czerwieni, a pod ich maskami pracowały przepięknie brzmiące V8-ki i V12-stki o mocach nawet blisko 800 KM. Na parkingu pod hotelem zebrało się aż 14 różnych modeli z lat 1994-2022, z których najstarszym był model F355 GTS, a najnowszym model 296 GTB z 2022 roku pochodzący od salonu firmy Pietrzak w Katowicach.
Wspomniany model 296 GTB jest zdecydowanym powiewem nowoczesności, co widać po niemal każdym detalu auta. W środku wita nas zupełnie nowe wnętrze, które wznosi markę na zupełnie inny poziom dbałości o kierowcę i jego pasażera. Wnętrze 296 GTB jest bardzo estetyczne i eleganckie (szczególnie w oglądanej przez nas konfiguracji, która łączyła jasną i ciemną skórę, wraz z przeszyciami w kolorze nadwozia), a użyte materiały są absolutnie najwyższej klasy. Nowe są także multimedia, które teraz odpowiadają za wszelkie wskazania zegarów przed kierowcą, a także przekazują niezbędne informacje na ekranie przed pasażerem. Zmodernizowana została także kierownica, która teraz zawiera dotykowy przycisk Start-Stop oraz resztę przycisków niezbędnych do sterowania właśnie multimediami.
Duży przekrój modeli marki Ferrari pozwalał podziwiać drogę, jaką pokonała ta włoska firma w obszarze designu oraz charakterystyce swoich samochodów przez ostatnie 30 lat. Fani jednostek V12 również nie mieli powodów do narzekań, gdyż na Gran Turismo Polonia mogliśmy oglądać model F12, który za sprawą swojej 6,3 litrowej V12-tki o mocy 740 KM budził chyba wszystkich gości w hotelu swoim niepowtarzalnym dźwiękiem, niegdyś tak charakterystycznym dla bolidów F1.
Trzecią najliczniejszą grupą była reprezentacja modeli Lamborghini, których w tym roku zawitało aż 16 sztuk. Miło jest obserwować rosnącą ilość tych pojazdów na drogach, gdyż są one swego rodzaju ostoją klasycznej sportowej motoryzacji, która w marce Lamborghini jedynie w modelu Urus schodzi poniżej 10 cylindrów. Wśród samochodów wyprodukowanych w fabryce w Saint Bolognese przyjechały w tym roku cztery Aventadory, 9 Huracanów i 2 Urusy, które odpowiadały raczej za auta pomagające logistyce walizek i większej ilości pasażerów w ekipie.
Jeden z Aventadorów szczególnie zdobył moje serce, a to za sprawą absolutnie przepięknej konfiguracji ciemnej zieleni z brązowym skórzanym wnętrzem. W deszczowy poniedziałek Aventadory jednak dość niechętnie opuszczały zadaszony padok, aby pokazać swoje możliwości na torze, lecz na szczęście kierowcy Huracan-ów ratowali sytuacje. W deszczowych warunkach kierowcom pomagał napęd na cztery koła, na które moc przekazywana była przez rasowo brzmiący silnik V10 o mocy nawet 640 KM. Muszę przyznać, że widok Huracan’a wśród unoszącego się od pędu deszczu, przy jednoczesnym ryku jednostki V10 powodował gęsią skórkę nawet, gdy auto tylko podziwiałem przy barierach toru.
Poza wymienioną trójką, jak co roku nie zabrakło nietuzinkowych egzemplarzy. Królował Lexus LFA, który dość nieśmiało parkował z boku hotelu, z dala od największych tłumów. Prawdziwi fani motoryzacji wiedzą jednak jak rzadkie i unikatowy jest to samochód, nie wspominając już o dźwięku, jaki generuje błyskawicznie kręcąca się do 9000 RPM wolnossąca jednostka V10. Poza Lexusem warto docenić także ekipę Ariela Atom’a, którzy mimo niesprzyjających warunków pogodowych dzielnie pokonywali trasę swoim bolidem z homologacją drogową, choć z pewnością nie były to idealne warunki do wykorzystania pełnego potencjału tej maszyny. Tytuł najgłośniejszego auta na zlocie z pewnością przypadł białemu Nissanowi GTR, który za sprawą specjalnej mapy silnika generującej bardzo głośne strzały z wydechu, regularnie powodował w głowie myśli, że może jednak to nie supersamochody, a kolejny potop szwedzki…
Czy warto było odwiedzić Gran Turismo Polonia w tym roku?
Jak najbardziej, okazja do zobaczenia takiej ilości supersamochodów w jednym miejscu nie zdarza się często, a możliwość bliższego poznania i podyskutowania z ich właścicielami sprawia, że możemy z łatwością dowiedzieć się bardzo wielu interesujących ciekawostek dotyczących ich eksploatacji. Nie mamy także wątpliwości, że największa frajda przypada uczestnikom, którzy całą trasę pokonują swoim sportowym samochodem, gdyż wtedy taka impreza łączy zarówno świetną przygodę, jak i networking, dzięki któremu w przyszłości takie spotkanie może zaowocować nowo otwartym biznesem, dzięki czemu będzie nas stać na kolejne superauto. Barierą wejścia wcale nie musi być Lamborghini czy Ferrari, gdyż kilku uczestników przyjechało znacznie bardziej przystępnymi, choć wciąż drogimi autami w postaci BMW M3 czy Mercedesów AMG i jestem pewien, że czerpali niemniejszą frajdę z całego wydarzenia. Organizatorom pozostaje, zatem pogratulować kolejnej udanej edycji Gran Turismo Polonia, a my czekamy na kolejną, na którą miejmy nadzieję wybierzemy się już własnym autem!
Autor: Kuba Maścibroda
Zdjęcia: Adam Szprot