New York International Auto Show to jedne z najstarszych targów motoryzacyjnych na świecie, pierwsza edycja miała miejsce w 1900 roku. Mimo swojej historii nie zalicza się ich do najważniejszych, najważniejsze 5 to Genewa, Detroit, Tokio oraz Paryż i Frankfurt, które odbywają się naprzemiennie. Jest jednak pewne statystyka, która plasuje te targi na samym szczycie, to ilość osób, która je odwiedza, praktycznie zawsze od wielu lat przekracza milion. Dla porównania najważniejsze targi na świecie, czyli Genewa gromadzi zwykle koło 700 tysięcy odwiedzających. W tym roku nowojorskie targi zaczęły się 17 kwietnia (17-18 to dni dla dziennikarzy), 19 kwietnia zostały otwarte dla publiczności i potrwają do 28 kwietnia. Szacuje się, że odwiedzający targi zostawią w Nowym Jorku ponad 300 mln dolarów.
Widać, że organizatorzy bardzo się starają, aby targi były jak najciekawsze i co roku jest bardzo dużo atrakcji, które umilają pobyt. Jednaj i tu widać trend ogólnoświatowy, gdzie marki coraz mniej chętniej pokazują się na targach, przez co same targi się kurczą. W walce o widza też nie pomaga termin, zwykle odbywają się po Genewie i mimo, tego, że często to tam po raz pierwszy pokazywanych jest wiele aut na rynek amerykański, to jednak brakuje ogólnoświatowych premier. Także w tym roku było ich tylko kilka i to niestety mało interesujących. Elementem, który zawsze ratował targi była spora reprezentacja samochodów tuningowanych. Tutaj zawsze było, co podziwiać, a tuningowcy z USA brali na warsztat głównie super-sportowe samochody. Często tego, co nie można było spotkać na głównej hali tutaj było pod dostatkiem, w tym roku i ten aspekt trochę podupadł.
New York Auto Show 2017 odbywa się na 950 tysiącach metrów kwadratowych pokazując ponad 1000 samochodów, zgromadził na halach wszystkie ważne marki samochodów amerykańskich oraz wiele tych z Europy i Azji. I właśnie te targi to głównie raj dla fanów amerykańskich samochodów, można na nich spotkać wiele ciekawych samochodów, których w Polsce nie można kupić (Dodge, Cadillac, Buick, Lincoln, Acura), oraz wiele modeli znanych u nas marek, wystawiających samochody przeznaczonych tylko na ten rynek, mowa tu głównie o wielkich SUVach albo wersjach specjalnych takich jak Ford Mustang Shelby GT500 (5,2l V8 >700KM).
Największym rozczarowaniem targów do których się już przyzwyczaiłem to brak reprezentacji marek samochodów super-luksusowych, nie było ani oficjalnego przedstawicielstwa Lamborghini, McLarena, Ferrari, Rolls-Royca, Bentleya czy Astona Martina. Z tej grupy pojawiło się tylko Porsche i Maserati. Spragnionych takich aut ratowało tylko stoisko Manhattan Motorcars i wspomniani wcześniej tuningowcy. Na targach nie spotkałem ani jednego Astona Martina, Ferrari było tylko wśród auto tuningowanych lub klasycznych a McLaren stał jedynie jako zwycięzca Performance Car of the year.
Tuning – gdy pierwszy raz byłem na targach w Nowym Jorku to właśnie ta część mnie mocno zachwyciła, lecz co roku z tym jest tym gorzej, trochę lepiej jest gdy przyjedziemy na zwykły dzień, w dni prasowe ta część targów praktycznie nie żyje. Stało tam cukierkowe Ferrari 599 GTO, bardzo mroczne Lamborghhini Urus, kilka Nissanów GT-R, przesadzony Nissan S2000 oraz kilak generacji Corvetty, w tym pięknie utrzymana Corvette C1 Coupe.
Targi New York International Auto Show odbywają się w światowej stolicy finansowej, w jednym z najbogatszych miast świata co mogłoby zwiastować wysyp super-luksusowych samochodów świata. Niestety jak wspomniałem pod tym względem było słabo, już dużo lepiej jest na targach w Poznaniu czy Warszawie. Jedynie stoisko firmy Manhattan Motorcars, było ukojeniem duszy każdego maniaka spragnionego super-motoryzacji . W tym roku można było podziwiać Bugatti Chirona Sport 110 Ans (8l W16 1500KM 1600Nm), Koenigsegga Jesko (5l V8 1600KM 1500Nm), Koenigsegga CCX (4,7l V8 806KM 920Nm), Lamborghini Urus (4l V8 650KM 850Nm), Lamborghini Aventadors SVJ (6,5l V12 770KM 720Nm), BAC Mono (2,5l R4 309KM 308Nm), Glickenhaus SCG 003 (4,4l 700KM 800Nm), Rimaca C_Two (elektryczny 1914KM 2300Nm) i Bentleya Continentala GT (6l W12 635KM, 900Nm).
Targi odbywały się w 50-tą rocznicę Nissana GT-R, dlatego można było na nich spotkać i zobaczyć intrygujące stoisko prezentujące różne generacje Nissana GT-R. Na samej górze stała najbardziej sławna wersja R34 znana z Szybkich i Wściekłych w wersji GT LM posiadającej ponad 400 KM, obok druga generacja zwana KPGC10’s, która to była najbardziej nieudanym wydaniem, wyprodukowanym tylko w 197 sztukach. Z drugiej strony stała R32, która zapoczątkowała powrót do tego modelu po prawie 16 latach nieobecności rozpoczynając tym złotą erę Nissana GT-R. Z przodu stały dwa aktualne modele, z czego jeden to topowa wersja Nismo (3,8l V8 600KM 652Nm), a przed nimi jakby na innym stoisku Nissan GT-R 50 w specjalnym wydaniu by Italidesign z wzmocnionym silnikiem do 720 KM i 780 Nm, wartym prawie 5 mln złotych.
Mimo braku super-aut jest to miejsce warte się wybrania, głównie, jeśli jesteś fanem motoryzacji amerykańskiej, o ile mieszkasz w Nowym Jorku lub okolicach. Było wiele ciekawych stoisk i miejsc, przy których można się rozmarzyć. Ciekawe prezentacje miały takie marki jak Ford, Dodge, Mercedes, Porsche, Cadillac, Maserati, Lexus, Nissan czy Acura. Na stoisku Mercedesa brylowały różne odmiany modelu GT i premierowy Mercedes GLS, u Forda największy tłum grasował przy modelu Shelby GT500 a u Maserati w oczy rzucały się dwa Levante w ciekawych odcieniach, brązowym i niebieskim w macie. Cadillac zachęcał swoimi szczególnie ciekawymi modelami z pod znaku V, a Lexus zaprezentował oryginalną prezentacja możliwości personalizacji Lexusa. Po za tymi w oczy rzucało się to, ze każdy producent prześcigał się w zaprezentowaniu jak największego modelu.
Mimo mieszanych uczuć nie żałuję czasu tam spędzonego, rzeczą, którą warto wymienić był spokój na targach, brak dzikiego tłumu na dniach prasowych i możliwość właściwego przyglądnięcia się samochodom. Niestety wiem, że na dniach dla publiczności jest całkowicie inaczej, oraz, że te targi cechują się tym, że samochody, do których publiczność ma swobodny dostęp są demolowane. Na porządku dziennym są wyrwane gałki, guziki, porysowana tapicerka i karoseria a nawet zdarzają się pocięte siedzenia. Co więcej pracownicy są specjalnie szkoleni jak radzić sobie w takich sytuacjach. Bardzo ubolewam nad tym, że najważniejsze marki świata takie jak Ferrari omijają te targi, czego zrozumieć nie mogę, przecież, auta można zabezpieczyć, aby nie było do nich dostępu. Te targi mają wszystko, aby coś znaczyć, świetne położenie i piękną halę, z wystarczającą ilością miejsca. Jest to raj dla fanów amerykańskiej motoryzacji w szczególności tej ogromnej składającej się z pickupów, Suvów i Mini-Vanów (które mini już nie są). Zapraszam do galerii z targów.
Autor i zdjęcia: Adam Szprot
Zapraszamy do dyskusji na Turbo Rebels lub do pozostawienia komentarza na dole