Na salonie samochodowym w Genewie aż roiło się od premier samochodów, których plakaty będą wisieć nad łóżkami zapalonych młodych fanów motoryzacji. Jedną z takich premier była premiera Lamborghini Centenario LP 770-4 – samochodu, który jest tak onieśmielający, że aż trudno coś o nim napisać. Na szczęście moje serce przetrwało odsłonięcie płachty z tego samochodu i spróbuję trochę emocji przelać na ekran.
Premierę samochodu zaczął dyrektor marketingu, mówiąc trochę o historii i o tym, co chcieli osiągnąć, tak naprawdę jego wystąpienie w głównej mierze służyło, jako przedstawienie osoby, która jest duszą Lambo, czyli Stephan Winkelmann, którego to była już prawdopodobnie ostatnia premiera tej marki, Pan Stephan przechodzi do działu Audi RS. Dla mnie to wielka szkoda, a dla Winkelmanna żaden awans, bo czy może być jakakolwiek lepsza praca na świecie jak prezes Lamborghini, nawet bycie rentierem-miliarderem nie może się temu równać!
Prezes Lamborghini oczywiście poopowiadał o samochodzie, jaki to on nie jest niesamowity, co zrobili, co osiągnęli, przechwałek nie było końca. Zresztą mało, co pamiętam z jego słów, jak już płachta została odsłonięta piękna sylwetka nowego Lambo przyćmiła wszystko na sali, świat zwolnił tempo i tylko dźwięk miliona aparatów trochę sprowadzał na ziemię. Lamborghini tradycyjnie pokazał bardzo dopracowany film z zapierającymi dech w piersiach (a może uszach) efektami dźwiękowymi. Na koniec prezentacji Pan Winkelmann przedstawił najważniejsze osoby w firmie Lamborghini oraz nowego prezesa Stefano Domenicali, którego wizerunek nie ma, co porównywać do „prawdziwej duszy” Lambo.
Najnowszy byk Lamborghini został stworzony specjalnie na 100-lecie urodzin Ferucio Lamborghini, człowieka, bez którego motoryzacja nie miałaby sensu, człowieka, który stworzył tę markę, bo go wkurzyły samochody Ferrari. Lamborghini Centenario zostanie wyprodukowane w ilości 40 sztuk (20 coupe, 20 roadster) i oczywiście wszystkie są już wyprzedane. Cena za sztukę wynosiła ponad 8,6 mln złotych, suma na tyle obłędna, że wielu zastanawia się jak to możliwe, lecz na tyle mała, że planowana produkcja rozeszła się szybciej niż czas poświęcony na napisanie tego tekstu.
Lamborghini Centenario jest kolejnym przejawem geniuszu tej firmy i utarciem nosa innym marką. Samochód, który nie wiem czy zaliczyć do hiper-samochodów, gdyż nie dysponuje mocą ponad 1000 koni, co dzisiaj powoli staje się standardem, osiągami potrafi zawstydzić nie jednego kierowcy takiego samochodu.
- Pojemność: 6,498 cm3 V12 (wolnossący)
- Moc: 770 KM @ 8500 obrotów
- Moment: 690 NM @ 5500 obrotów
- Prędkość maksymalna: 350 km/h
- 0-100 km/h: 2,8s.
- 0-200 km/h: 8,6s.
- 0-300 km/h: 23,5s.
- Skrzynia: 7 biegowa automatyczna dwu-sprzęgłowa
- Napęd: 4×4
- Waga: 1520 kg
- Spalanie: 100 kalorii/minutę
Lamborghini Centenario wykonany jest oczywiście z włókna węglowego, zarówno monokok jak i wszystkie elementy zewnętrze wykonane są z tego materiału, jedynie rama przednia i tylnia jest z aluminium. Ten byk powstał na bazie Aventadora i dzieli z nim bardzo dużo elementów, łącznie z silnikiem, który został wzmocniony. Z zewnątrz auto wygląda niezwykle agresywnie, szczególnie z tyłu wielkie dyfuzory potrafią przestraszyć. Patrząc na auto, ma się wrażenie jakby wykonany był z dwóch elementów, przodu służącego do przecinania powietrza i umieszczenia dwóch uradowanych osób, oraz tyłu przeznaczonego na fabrykę mocy i straszenia innych.
Kierowca ma do dyspozycji spojler o 3-stopniowej regulacji, który unosi się podczas jazdy jak i również wspomaga hamowanie oraz nowość w Lamborghini, skrętne tylnie koła, które na parkingu skręcają się w odwrotną stroną jak przednie a podczas szybszej jazdy w tą samą, gwarantując dodatkową stabilność. Samochód ma napęd na wszystkie osie i może płynnie w zależności od zapotrzebowania i warunków rozkładać moment obrotowym między nimi.
Siedząc w środku, czujemy się jak w statku kosmicznym, bardzo luksusowym i wyjątkowym statku. Lamborghini już przyzwyczaiło nas do genialnym środków, w którym czujemy się tak, jak powinniśmy się czuć w Lamborghini. Przyciski, ekran, świetnie ukształtowana kierownica i każdy inny detal to bardzo dobrze przemyślane elementy, których głównym celem jest odzwierciedlanie ducha Lambo. Jedynie zegary są elementem, którego nie jestem do końca pewien, choć o tym czy pasują do całości przekonać się można tylko na jeździe próbnej.
Lamborghini po raz kolejny nie zawiódł swoich fanów prezentując samochód, który mimo stosunkowo małej mocy, dzięki doświadczeniu i technice osiągami dorównuje autom, które 1000 koni mają na wolnych obrotach. Ten byk idealnie spełnia swoją rolę onieśmielając wszystkich na drodze i skupiając 100% uwagi wszędzie tak gdzie się pojawi.