Kilka słów za i przeciw. Najbardziej przypadła mi do gustu zdecydowanie wersja kombi, prawdopodobnie najładniejsze kombi w tej klasie – zwarte, masywne, sportowe. Ma pazur. W obu odcieniach szarego (Dynamic Grey i Pirineos Grey) robi naprawdę świetne wrażenie.
W środku czar jednak pryska. Wnętrze wydaje się nie tylko za grzeczne (chociaż może jest to zamierzony efekt), ale przede wszystkim niskiej jakości. Jestem w stanie to wybaczyć, najważniejsze przecież są odczucia podczas jazdy. Jednak i te mnie rozczarowały. Auto przyspiesza bardzo fajnie (dane techniczne mówią same za siebie), ale niestety ma się tu raczej wrażenie mocnego „piłowania” niewielkiego 4-cylindrowego silnika, a nie zapasu mocy. Szkoda – w nowej Hondzie Civic Type-R (również doładowany 2-litrowy silnik i aż 310 KM) wyszło to zdecydowanie lepiej. DSG zmienia biegi bardzo szybko i bezbłędnie, ale nie można pozbyć się wrażenia, że jedzie się siostrzanym autem Škody Octavii. Szkoda. Dźwięk silnika generowany przez system nagłośnienia brzmi bardzo sztucznie – nikt nie będzie miał wątpliwości, że to tylko podróbka. Seat chwali się możliwością tworzenia własnych profilów kierowcy CUPRA i zapisywania preferencji za pośrednictwem dotykowego ekranu. Ten sam ekran służy do podawania informacji w nowej technologii Sport HMI. Podczas jazdy kierowca otrzymuje informacje z trzema parametrami: temperaturą oleju, ciśnieniem doładowania i poziom przeciążenia, a wszystko to na ciekłokrystalicznym ekranie. Efekt? Ponownie słaby, jakość „zegarów” poniżej średniej współczesnych tabletów czy nawet smartfonów. Ponadto mam wątpliwości czy informacje o przeciążeniu „g” faktycznie będą potrzebne kierowcom Seata w kombi. Podsumowując, samochód bardziej przypomina grę komputerową niż auto z rajdowym sznytem. Ale przynajmniej jeździ naprawdę szybko.
A, że wcale nie jest tak źle i samochód może się podobać, mogą się Państwo przekonać klikając tutaj: Test Seata Leona Cupra ST