Ubiegłej soboty miała miejsce już 6 edycja dość ciekawego wydarzenia odbywającego się nieprzerwanie od 2010 – Verva Street Racing. Nazwa wzięła się od tego, że zaczynali od pokazów na ulicy, jednakże ostatecznie przenieśli się w 2013 na stadion narodowy.
Oczywiście skupię się głównie na samochodach, nie na samym show, które, mimo, iż było odgrzewanym kotletem to jednak nadal smacznym i podchodząc do tematu nie do końca serio, można było się przyjemnie bawić. Główną częścią całego wydarzenia był Clarkson, Hammond & May Show, chłopaki byli jak zwykle zabawni, a filmy, które zaprezentowali (najlepsza część pokazu) to mistrzostwo świata.
Na początku wydarzenia zaprezentowali się kartingowcy, którzy nie przejmowali się ograniczeniami, i jako jedyni sprawdzili wytrzymałość band. Wiele osób na trybunach po raz pierwszy miało okazje zobaczy jak “nisko-osadzone kosiarki” potrafią przyśpieszać, oj wielu pewnie się zdziwiło. A takie najszybsze wyczynowe gokarty, które ważą z kierowcą tylko 150 kg mając moc nawet 50 KM i przyśpieszają do setki w mniej niż 4 sekundy osiągając nawet 190 km/h. Wspomnę, że wartości przeciążenia bocznego “g” w kartingu wyczynowych są porównywalne do tych z wyścigów Formuły 1.
Nowym elementem nie skopiowanym z poprzednich pokazów był występ dwóch przerobionych BMW M3 E46. Samochody były pooblepiane LEDami i dawały dość oryginalny świetlny występ. Można na nich wyświetlić dowolny obraz.
Ciekawym pomysłem był „wkręt” widowni w konkursie najlepsze driftu w wykonaniu trójki angielskich wariatów. Oczywiście wygrał May, który jako jedyny przejechał tor perfekcyjnie. Wiadomo, że May potrafi dobrze jeździć, ale gra “Kapitana powolnego”, więc coś tu musiało być nie tak. I oto May jechał samochodem, w którym kierowca „prawdziwy” drifter siedział z tyłu i kierował samochodem. Tym razem w roli głównej wystąpili: BMW M3 E36, Mazda RX-7 (ostatni przedstawiciel samochodów z silnikiem Wankla o pojemności 1,3 ale osiągająca nawet 250 KM) oraz Nissan Skyline R34 (rzadko spotykany, gdyż produkowany z kierownicą tylko po złej stronie, w wersjach Nismo osiągający 500 KM).
Oczywiście, jak zawsze należy się pochwała drifterom, którzy to zawsze ratowali poprzednie show, pokazując, co ich samochody potrafią, nie przejmując się normami bezpieczeństwa., tylko szaleli dając prawdziwe widowisko jak to na nich przystało. Takie „driftowozy” potrafią osiągać nawet 1000 koni mechanicznych.
Warto wspomnieć, że o wiele więcej interesujących pojazdów pojawiło się na Pit Party, które zaprezentuje w następnej części, niż na samej scenie. Trochę szkoda, że nie pokazali prawdziwych perełek w stylu Ferrari LaFerrari, Bugatti Veyron czy Aston Martin One-77, gdyż tak naprawdę te samochody, co występowały w Warszawie widywane są na co dzień. Wartym uwagi samochodem, wykorzystywanym podczas pokazu, o których należy wspomnieć był Noble M600 (4,4l V8 659 KM 819NM) produkcji brytyjskiej. Samochód z typowym przeznaczeniem na tor, który dzięki „fajnemu” przyciskowi daje możliwość regulacji ciśnienia doładowania od 0,6 bara do 1 bara. Efektem regulacji ciśnienia jest moc od 456KM do 659KM.
Reszta interesujących samochodów, brała udział w pokazie „Car-Porn”, gdzie trójka prowadzących wybierała dla siebie auta. May wybrał Ferrari Italia, bo takim jeździ, Hammond wybrał 911, bo jak wiadomo uwielbia tę markę a Clarkson BMW 6 2-drzwiowe, bo 4-drzwiowy to był diesel. „Chłopaki” wybrali dokładnie to, co dwa lata temu. A przecież wśród aut było Lamborghini Murcielago LP640 (6,5l V12 640KM) i Lamborghini Huracan LP610-4 (5,2l V10 610 KM). Jak oni przy takich samochodach, mogli patrzeć na cokolwiek innego, no wstyd!
Dodam, że jednym z ciekawszych elementów był koniec, gdy wszyscy zaczęli wychodzić i na trybunach została tylko część widzów. Wtedy to na stadion wjechały ciężarówki oraz drifterzy i zaczęli robić dym, do tego doszły efekty ze stadionu. To wszystko było dość dynamiczne i efektowne, czym wyróżniło się na tle całego pokazu, gdzie samochody jeździły głównie na 10% swoich możliwości.