W sobotę na Stadionie Narodowym miało miejsce coroczne święto motoryzacji: Verva Street Racing 2015, podczas którego oglądaliśmy show w wykonaniu: Clarksona, Hammonda i Maya. Przed tą relaksującą częścią odbył się tzw. „Pit-Party”, gdzie fani motoryzacji mogli zobaczyć wiele smaczków motoryzacyjnych. Samochody ulokowane były dookoła stadionu narodowego. Można było podziwiać najnowsze modele, samochody super-sportowe jak i perełki dziedzictwa motoryzacyjnego.
Na Pit-Party wystawiały się min. salony samochodowe, na szczęście prezentując swoje topowe modele. Pojawiło się Audi ze swoją sportowa stajnią (RS3, RS6, RS7, R8, TTcup – większość czerwonych, aż czułem się jak w Ferrari), BMW z i8 (tyle razy ją już widziałem a nadal robi na mnie wrażenie), Mercedes z najnowszymi dziełami (C63 AMG coupe, GT AMG, A45 AMG, C450 AMG, GLA 45 AMG), Jaguar z produktem o oznaczeniu XE (aż z jednym modelem, ale za to w 3 kolorach, no Jaguarze wstyd a gdzie Bondowski C-X75 albo chociaż F-Type) oraz Mazda ze swoimi może nie tyle sportowymi, co pięknymi modelami (6, MX-5).
Najbardziej nie zawiedli nas tunerzy, którzy wystawiali wiele ciekawych samochodów wartych przystąpienia, podumania i pomarzenia. Dziękuję Wam, dziękuje Wam za przywiezienie Nobla M600, Fiskersa Karma, Rimaca Concept_One, Lexusa LFA, Tesli Model S, Nissana GTR, Hondy NSX, Chevroleta Corvette C7 Z06, Ferrari 458 Italia, Astona Martina V8 Vantage, Alfy Romeo C4, Ferrari F12 Berlinetta, Lamborghini Gallardo, Mercedesa S65 AMG (z silnikiem V12- nie wierze, że nadal można coś takiego wyprodukować) i wielu innych. Jeszcze raz dzięki.
Tak samo jak na ulicach Warszawy, tak i tutaj chyba najczęściej spotykaną marką było Porsche. 911-stka pojawiła się chyba we wszystkich generacjach i odmianach a praktycznie każdy wyścigowy zespół, który się wystawiał miał swoją odmianę GT3 do wyścigów.
Bardzo dużą reprezentację miały klasyki i to klasyki nie byle jakie, ale piękne i zadbane topowe modele z przeszłości, tutaj należy się wielkie uznanie dla marki Mercedes gdyż na placu przed stadionem zgromadzonych było wiele zacnych reprezentantów, w tym Mercedes-Benz SL R107, R129) i Mercedesa-Bez SEC 560 SEC (W126 nazywanym przez wielu najlepszym autem, jaki wypuścił kiedykolwiek Mercedes), Typ 300 i wiele innych. BMW również nieźle się zaprezentował z takimi choćby modelami jak 6 E24 (pierwowzór ładniejszy od obecnej) i 3 E21 (choć pomyślę, że jeszcze nie było wersji M). Do klasyków można również dodać zaprezentowane wielkie amerykańskie krążowniki szos, które w tym przypadku zostały przerobione na lowridery (zwane też lo-lo). I swobodnie mogą tańczyć hip-hop.
Oczywiście nie zabrakło również „złomów”, które jak na złom dość mocno przyciągały uwagę, nie były to byle jakie odpadki, lecz głównie wyrzutki z zza wielkiej wody, widocznie sól morska jednak im zaszkodziła. Można było również spotkać złom z Anglii, choć teraz pewnie po zmianie ustawy będzie to codzienność.
Myślałem, że o tym nie wspomnę, lecz na Pit-Party pojawiły się naprawdę piękne ogórki. Takie, które większość osób na pewno by zebrała i gdyby tylko nie rosły na wyższym piętrze to pewnie bym się do niech nie dopchał. Widząc coś takiego aż chce się wskoczyć do środka i w końcu wyjechać na wakacje.
Wśród samochodów spotkanych na Pit-Party można było dorwać kilka perełek wartych głębszego zastanowienia:
Fisker Karma (408 KM 1330NM napędza go silnik elektryczny zasilany silnikiem spalinowym, 5,9s. 0-96km/h, max 230 km/h) – jeden z protoplastów luksusowych samochodów elektrycznych o obłędnej stylistyce, który przeliczył się z własnym zachwytem (nawet DiCaprio był udziałowcem). Po tym jak świat się tą marką zachwycił, opuścił ją jej twórca Henrik Fisker, firma zbankrutowała. Na szczęście mamy jeszcze Chińczyków, którzy wszystko przejmują i właśnie reaktywują tę markę, a tak wyglądającemu dziełu sztuki należy się druga szansa. Teslo w końcu rośnie ci konkurent.
Rimac Concept_One (1088KM 1600Nm silnik elektryczny, 2,8s. 0-100 km/h, max 305km/h ) – przyznaje się, nie miałem zielonego pojęcia, że coś takiego jeździ po świecie. Co to się ostatnio dzieje, że powstaje tyle supersamochodów. Teraz do ataku przystępują Chorwaci, proponując samochód, który przyśpiesza do setki poniżej 3 sekund i ma zasięg prawie 600 kilometrów. Kwota, jaką trzeba na niego wydać to tylko ok. 1 mln dolarów. Concept_One oczywiście wykonany jest z karbonu a każde koło potrafi niezależnie sterować mocą, jaka na nie jest przekazywana, regulując ją kilkaset razy na sekundę.
Lexus LFA (4,8l. V10 560KM 480 NM, 3,7 0-100km/h, max 325 km/h) – supersamochód w wydaniu Lexusa, który to ciągle (bo aż przez 10 lat) nie mógł się zdecydować, jaki on ma być, zmieniając koncepcje, materiały i wszystko co tylko się dało. Do dziś uznawany jest, jako najbardziej ambitny projekt w wykonaniu marki Lexus. Po Polsce jeżdżą aż 2 sztuki, to i tak dużo po tym jak jedną sztukę przeznaczoną na Amerykę użytkuje Paris Hilton. Wartą wspomnienia cechą jest to, że jest on budowany ręcznie i Lexus się chwali, że składają go bardzo dokładnie (składali aż 1 dziennie). Rzeczą, która wyróżnia ten model to wspaniały dźwięk przypominający najlepsze czasy Formuły 1 i silnik, który potrafi kręcić się do ponad 9000 obr./min. Jeśli masz zły dzień, polecam odpalenie jakiegoś testu tego auta na youtube.
Noble M600 (4,4l V8 659 KM 819 NM, 3,1s. 0-100km/h, max 362 km/h) o którym pisałem już w pierwszej części relacji. Warto dodać, iż Lee Noble brał udział w projektowaniu polskiego supersamochodu – Arrinery. M600 jest to typowy pojazd dla wyścigowych twardzieli, producent nie wyposażył go w żadne wspomagacze jazdy ani hamowania, z wyjątkiem, jakim jest kontrola trakcji, którą oczywiście wyłączamy zaraz po wejściu do samochodu.
BMW i8 (hybryda, silnik spalinowy 1,5l. R3 231KM 320NM, silnik elektryczny 131KM 320NM, 4,4s. 0-100km/h, Max 250km/h) – czyli recepta na super-sportowy samochód od BMW z silnikiem trzycylindrowym 1,5l. No nie, gdybym komuś o tym powiedział kilka lat temu, to po fali śmiechu musiałbym zmienić branże na bieliźnianą. A jednak BMW tak zrobił i to z bardzo „ekscytującym” efektem. Dane techniczne dotyczące zastosowanych silników nie napawają optymistycznie, ale wystarczy się tym autem przejechać, aby zmienić swoje nastawienie. Ciekawostką jest system generowania odpowiedniego dźwięku (sztucznego) wewnątrz pojazdu jak i na zewnątrz – bez tego tak wyglądający samochód nadawałby się tylko na pokazy.
Chevrolet Corvette C7 Z06 (6,2l. V8 650KM 861NM, 3s 0-100km/h, max 320 km/h) – jak ja się cieszę, że mimo tylu dziwnych elektrycznych wynalazków, które dają radę, ale są mocno przekombinowane a dźwięk musi być wspomagany jakimiś magicznymi sztuczkami, nadal powstają prawdziwe supersamochody. Nie ma nic lepszego niż dwuosobowy, nisko posadzony, rasowy samochód z wielką maską, która kryje prawdziwy silnik, mogący urwać Ci głowę w każdej chwili. Oczywiście wielką zaletą tego samochodu jest jego bardzo niska cena (ok. 100 tys. Euro) jak za to, co ono oferuje i jak wygląda.
Ferrari F12 Berlinetta (6,3l V12 wolnossący! 740KM 690NM, 3,1 0-100km/h, max 340km/h ) – czy tu trzeba cokolwiek pisać? Pewnie większość osób od razu wyrecytuje wszystkie dane tego auta a rozpozna jego dźwięk i sylwetką z kilometra. Jest to jedno z tych aut, które ratują motoryzację i tu składam moją osobistą prośbę – proszę producenci nigdy nie rezygnujcie z V12! Ferrari, co model zwiększa moc i osiągi, można porównując go do hipersamochodu Ferrari Enzo, który ma aż 80 koni mniej i gorsze przyśpieszenie (3,3s.) a przecież wyszedł tak niedawno. Ciekawostka w tym modelu są specjalne przetłoczenia „Aero Bridge”, które poprzez odpowiednie ukształtowanie maski silnika i przednich błotników przechodzą w boczna część karoserii dają współczynnik oporu powietrza równy (Cx) 0,299 (znawcy tematu powinni właśnie powiedzieć wow).