Wtorek, 13.09.2022, Maranello we Włoszech. Dzień, w którym piekło oficjalnie zamarzło. Zaprezentowano wówczas pierwszego w historii Ferrari SUV-a lub raczej FUV-a (z ang. Ferrari Utility Vehicle), który wywołał ogromną konsternację u chyba każdego fana motoryzacji. W poniższym artykule postaramy się ocenić „na chłodno” kreatywność i kuriozum najnowszego dziecka z Maranello. Osobiście uważam, że Ferrari wykazało się iście nieszablonowym podejściem do stworzenia Purosuangue, a sam model nie powinien być wyłącznie oceniany i opisywany pod względem jego pierwszorzędnych możliwości technicznych.
Naszą uwagę powinna przykuć jego unikatowość i rzadko spotykany dziś szacunek, który do legendarnej marki Ferrari mają inżynierowie i zarząd spółki. Bądźmy szczerzy, zaprojektowanie SUV-a przez markę, która słynie z dwuosobowych samochodów sportowych jest jak przygotowanie przez włoskiego kucharza pizzy z ananasem dla niemieckich turystów. Niby możesz się zarzekać, że to wstyd i nigdy tego nie zrobisz, ale reszta Twojej konkurencji nie ma takiego przywiązania do tradycji i szybko dostosuje się do potrzeb klientów wyrzucając Cię z interesu. Ferrari Purosangue jest zatem taką pizzą z ananasem, której długo Włosi nie chcieli zrobić, ale jak już zostali zmuszeni, to zrobili ją tak, że każda inna jest przy niej jak mrożona pizza z supermarketu.
Zapraszam zatem do „degustacji” najnowszego Ferrari Purosangue!
Auta sportowe są fajne, ale klienci chcą doświadczać przyjemności z jazdy codziennie, a nie tylko w weekendy
Rynek światowy już od dłuższego czasu zdaje się zachwycać i oczekiwać tylko jednego typu nadwozia, czyli SUV-ów. Samochodów o „terenowym” wyglądzie przybywa w absurdalnym tempie i w każdym segmencie rynkowym, przez co odpowiadają już one za niemal 45% europejskiego rynku. Połączenie słów <sportowy> i <SUV> jeszcze dwadzieścia lat temu wywołałoby jedynie parsknięcie ze śmiechu każdego fana motoryzacji, lecz dzisiaj to połączenie używane jest nawet w przypadku 140-konnej Renault Arkany… Ponadto, dzisiejszy klient coraz rzadziej jest w stanie zaakceptować wady posiadania auta sportowego, które z natury powinno być niewygodne, szybkie i zdecydowanie nie rodzinne. Taka koncepcja nigdy tak naprawdę nie przynosiła ogromnych zysków dla ich producentów.
Spójrzmy chociażby na wyniki finansowe marki Lamborghini przed i po wprowadzeniu Urus’a. W 2017 roku przychody marki kształtowały się na poziomie około 933 mln EUR, a już w 2019 roku, czyli w dwa lata od premiery SUV-a zwiększyły się dwukrotnie. Kolejny przykład to marka Porsche, które pod koniec lat 90-tych osiągała najgorsze wyniki w swojej historii, a już 8 lat później model Cayenne deklasował wyniki sprzedaży legendarnej 911-tki. Wniosek z tego przydługiego wstępu jest prosty- albo robisz SUV-a, który pozwoli klientowi doświadczać sportowego auta codzienne albo wyprzedajesz swoje aktywa trwałe, aby w ogóle przetrwać.
Jedyny taki, zobacz!
Hasło, które do dzisiaj zdobi wiele ogłoszeń handlarzy samochodami pasuje idealnie do najnowszego Ferrari Purosangue. Auto przede wszystkim nie wywołuje tak dużych kontrowersji jak Lamborghini Urus czy chociażby Aston Martin DBX. Niby jest SUV-em, ale w zasadzie wyglądem bardziej przypomina nową wersje modelu FF, która ze względu na panujące trendy musiała zostać wizualnie podniesiona poprzez wykorzystanie dużych felg (22” z przodu i 23”z tyłu!) oraz czarnych nakładek na nadkola. Podobieństwa do modelu FF na wyglądzie się jednak nie kończą. Założyciel marki, czyli Enzo Ferrari wyznał kiedyś, że „ Aerodynamika jest dla ludzi, którzy nie potrafią zrobić dobrego silnika”. Być może z tego powodu inżynierowie woleli nie denerwować klientów silnikiem V8 lub co gorsza hybrydą V6 jak w 296 GTB i postawili na sprawdzone rozwiązanie w postaci 6,5 litrowego silnika V12, który dodatkowo jest wolnossący!
Silnik jest bez wątpienia największa zaleta tego samochodu, gdyż konkurencja stosuje głównie turbodoładowane silniki V8, które nie mają tyle charakteru i szlachetności, co widlasta V12-tka. Silnik kręci się aż do 8250 obrotów na minutę i rozwija aż 725 koni mechanicznych, dzięki czemu pobija wynik Astona Martina DBX 707. Ogromna moc wymagała zastosowania także napędu na cztery koła, który włosi także musieli zrobić po swojemu. Jest to analogiczny napęd jak ten stosowany we wspominanym FF czy GTC4Lusso, a więc działa wyłącznie do prędkości 200 km/h, a po jej przekroczeniu auto staje się tylno napędowe. Zastosowany układ napędowy pozwala na osiągnięcie pierwszych 100 km/h w 3,3 s, a 200 km/h w zaledwie 10,6 s. Prędkość maksymalna to 307 km/h, dzięki czemu pasażerowie raczej nie będą potrzebowali przerwy na podwójne espresso w trasie.
Dane techniczne:
- Rodzaj: benzyna, wolnossąca
- Pojemność: 6496 cm3 V12
- Moc: 725 KM przy 7750/min.
- Moment: 716 Nm przy 6250 obr./min.
- Prędkość maksymalna: 312 km/h
- 0-100 km/h: 3,3 s
- Skrzynia: 8-biegowa, dwusprzęgłowa F1 DCT
- Napęd: AWD (do 4 biegu i 200 km/h)
- Hamulce przednie:398mm x 38mm
- Hamulce tylne: 380mm x 34mm
- Zawieszenie: 4RM-S Evo, Ferrari active suspension technology
- Wymiary (dł. x sz. x wy.): 4972 mm x 2028 mm x 1586 mm
- Koła i opony: 255/35 R22 (przód), 315/30 R23 (tył)
- Waga: 2030 kg (na sucho)
Wnętrze także jest…. Włoskie
Projektanci nie oszczędzili nawet tak prostej rzeczy, jak sposobu otwierania drzwi i je także musieli zrobić po swojemu. Pasażerowie chcący zająć miejsce z tyłu będą korzystać z drzwi otwierających się pod wiatr, które są dodatkowo sterowane elektrycznie. Rozwiązanie bardzo wygodne dla pasażerów, a dodatkowo zwiększa poczucie unikatowości samochodu. Deska rozdzielcza to natomiast raj dla osób ceniących sobie lustrzane odbicia, a to za sprawą niemal identycznie wyglądających wybrzuszeń przed miejscami z przodu. Zarówno pasażer, jak i kierowca mają do dyspozycji duży ekran multimedialny, który pozwala być na bieżąco z najważniejszymi wskazaniami elektroniki pokładowej. Analogicznie jak reszta pojazdu, wnętrze jest kontrowersyjne, ale właśnie takie nietypowe rozwiązania najbardziej cenią sobie fani marki Ferrari. Fotele są kubełkowe zarówno z przodu, jak i z tyłu, a więc nie ma tu mowy o żadnej dyskryminacji któregokolwiek z pasażerów. Aż dziwnie to pisać w artykule o nowym Ferrari, ale bagażnik ma 473 litry pojemności, co z pewnością ułatwi spakowanie czterech kasków na tor, a miejsca zostanie jeszcze na popularne kabinówki.
Szacunek do marki
We wstępie wspomniałem, że nie często w dzisiejszych czasach dostrzegamy szacunek zarządu do historii i genezy marki. Nie zabrakło go natomiast w Maranello, które doskonale zdaje sobie sprawę, że Ferrari przede wszystkim powinno być znane z dwuosobowych samochodów sportowych i nie można pozwolić na to, aby SUV nagle stał się topowym produktem marki. Włosi ustawili na sztywno limit produkcji modelu Purosangue na 20% całej sprzedaży, dzięki czemu zachowa zdrowy balans pomiędzy tym, co dla marki Ferrari jest najważniejsze, a tym, co musi być w ofercie, aby zachować konkurencyjność na rynku aut luksusowych w obecnych czasach.
Cena bazowa Purosangue to 390 tysięcy euro, co wydaje się być dość atrakcyjną ofertą zważywszy na kolejki, jakie ustawiły się po nowy model tuż po premierze. Nowy model bez wątpienia jest inny niż wszystkie luksusowe SUV-y dostępne na rynku, lecz najważniejsze w nim jest to, że patrząc na niego z łatwością dostrzeżemy bijącego ducha Ferrari, o którego tak wielu drżało, gdy tylko ogłoszono rozpoczęcie prac nad pierwszym SUV-em marki.
Autor: Kuba Maścibroda
Zdjęcia: Ferrari S.p.A.