Nazywam się Bond. James Bond. Ta postać to najpopularniejszy popkulturowy szpieg – charakterny, twardy a zarówno szarmancki, więc samochód którym się porusza również musi taki być. Dlatego kojarzymy go z Astonem Martinem. Marka ta od zawsze budziła respekt oraz pożądanie. Luksus w połączeniu z osiągami godnymi supercarów tworzy symbiozę idealną. Po paru miesiącach nieobecności na polskim rynku, dzięki Auto Fus Group znów można oficjalnie nabyć te pojazdy u autoryzowanego dealera.
Lionell Martin i Robert Bamford założyli firmę w roku 1913 w Londynie. Wcześniej zajmowali się sprzedawaniem samochodów spod marki Singer, a Lionell dodatkowo zajmował się wyścigami górskimi na wzgórzu Aston Hill. Stąd też nazwa: Aston Martin. Pierwszy człon to miejsce, a drugi – nazwisko jednego z założycieli. Początkowo Aston Martin był producentem produkującym samochody stricte wyścigowe. Pierwszy samochód wypuścili w 1915 roku, a w 1922 zaczęli odnosić pierwsze sukcesy w Grand Prix Francji. Lionell Martin opuścił markę w 1925 roku, jednak nie spowodowało to rozpadu firmy. Dalej produkowała ona udane modele wyścigowe takie jak model Le Mans czy Uster.
Punkt zwrotny nastąpił w roku 1947, gdy przedsiębiorstwo zostało kupione przez spółkę David Brown Limited, która połączyła je z firmą Lagonda. Wtedy pokazano samochód, którego następcy są w sprzedaży po dzień dzisiejszy. Mowa tutaj o modelu DB1, który zapoczątkował całą serię DB trwającą do dziś. (swoją drogą to właśnie inicjały Davida Browna są nazwą modelową). Chyba jednak najbardziej rozpoznawalny jest model DB5, po części właśnie przez serię z Bondem. Co ciekawe, napędzał go 6-cylindrowy silnik o pojemności 3,7L, który zaprojektował Polak: Tadeusz Marek. Ten sam człowiek stworzył też jednostkę V8 o pojemności 5,3L, która debiutowała w modelu V8 Vantage i pozostała w produkcji aż do roku 2000.
Pierwsze oficjalne przedstawicielstwo oraz dealer w Polsce pojawiły się 3 marca 2010 roku dzięki firmie AML Polska, która zajmowała się marką do 31 marca 2021 roku. Potem Aston Martin przestał być obecny w Polsce, jednak w grudniu jeszcze tego samego roku Auto Fus Group przywróciła istnienie tej marki na polskiej mapie dealerów. Wybrała do tego miejsce idealne, jakim jest budynek hotelu Raffles Europejski (Krakowskie Przedmieście 13, Warszawa), w otoczeniu luksusowych jubilerów i butików, które idealnie komponują się z poziomem tego producenta oraz pomagają w stworzeniu poczucia ekskluzywności miejsca.
Sam salon prezentuje się wybitnie dobrze. Już zbliżając się do niego rzuca się w oczy skierowany w naszą stronę i postawiony przy samej szybie jeden z dwóch modeli wystawowych. W czasie pisania artykułu był to Aston Martin DBS, o którym więcej w osobnym akapicie. Wchodząc przez przeszklone drzwi nie idzie nie zwrócić uwagi na prawą ścianę w znajomym zielonym kolorze British Racing Green przyozdobioną fotografiami aktualnych modeli. Kontrastuje ona z resztą ścian w kolorze jasno-szarym, całość dopełnia ciemna drewniana podłoga.
W początkowej części pomieszczenia znajdują się eleganckie biurka oraz półki z torbami i innymi akcesoriami sygnowanymi emblematem Astona Martina. Za najciekawszy gadżet, jaki był tam wystawiony uważam miski dla psa, które wchodzą w skład pakietu dla zwierząt dostępnego dla modelu DBX. W dalszej części możemy przy filiżance dobrej kawy skonfigurować naszego wymarzonego Astona. W wyborze nie pomagają jednak liczne wzorniki lakierowe, czy próbki skór oraz dekorów, przez które decyzja jest naprawdę trudna do podjęcia.
Jednak, czym byłby salon samochodowy bez samochodów wystawowych. Z racji niewielkiego metrażu na miejscu znajdują się dwa pojazdy. Pierwszym z nich był właśnie wspomniany wcześniej Aston Martin DBS w pięknym ciemnoniebieskim kolorze noszącym nazwę Seychelles Blue i kosztujący 434 980 Euro (oczywiście brutto). Jest to najmniej popularny model marki. W roku 2021 z 1969 samochodów sprzedanych w Europie, tylko 306 było DBS-ami.
A szkoda, bo jest to samochód zacny. Napędza go silnik V12 z brytyjskim rodowodem o pojemności 5,2L, który generuje 725 KM i 900 Nm. Pozwala to na rozpędzenie tego luksusowego GT do 100 km/h w czasie 3,4 sekundy, zaś do 200 km/h w nieco ponad 10 sekund (dokładniej 10,1s).Prędkość maksymalna także budzi respekt i wynosi 338 km/h. Cała moc trafia tylko i wyłącznie na tylną oś.
Już jeden rzut oka wystarczy aby stwierdzić, że zdecydowanie nie jest to grzeczny wóz. Ogromny przedni grill, duże wloty powietrza w zderzaku oraz przednia maska ubogacona agresywnymi przetłoczeniami razem sprawiają wrażenie „muskularności” całego przodu pojazdu. Smukła linia boczna, dodatkowo podkreślona poprzez odcięcie dachu poprzez polakierowanie go w czarny połysk jest po prostu piękna. Tył, jak to przystało na luksusowe GT, nie jest zaburzony przytłaczającą ilością dokładek i elementów, które zaburzyły by tylną linię nadwozia. W słupku C zastosowano specjalne wloty powietrza, które za pomocą specjalnych kanałów wewnątrz auta dostarczają powietrze za klapę bagażnika wprost pod subtelną lotkę, tym sposobem zwiększając jej skuteczność. Rozwiązanie to w połączeniu z niezbyt agresywnym dyfuzorem pozwala wygenerować 180 kg docisku, co spokojnie wystarcza aby samochód prowadził się pewnie.
Po otworzeniu drzwi (ciekawostka i znak szczególny Astona Martina: otwierają się one pod kątem 12 stopni) ukazuje nam się czarno-białe wnętrze obszyte w całości najwyższej jakości skórą w charakterystycznym częściowym perforowaniu również kojarzonym z marką. Po zajęciu pozycji za kierownicą rzuca się w oczy znajome pokrętło od systemu infotainment. Znajome, bo te same przełączniki znajdziemy w Mercedesach. Jest tak, ponieważ Mercedes aktualnie posiada 20% udziałów w Astonie i wspomaga zaplecze technologiczne. Kolejnym ikonicznym już elementem są przyciski od sterowania skrzynią biegów umieszczone na konsoli środkowej wraz z centralnym przyciskiem startu zrobionym z kryształu. Wszystko jest dopieszczone w najmniejszym detalu. Dekory wykonane z czarnego matowego drewna sprawiają nieziemskie wrażenie, dobrze komponują się z tapicerką i są miłe w dotyku. Z tyłu nie znajdziemy dużo miejsca, jednak dzięki zaczepowi Isofix drugi rząd siedzeń ma jakieś zastosowanie.
Zdecydowanie bardziej rodzinny był drugi samochód, postawiony przy „kąciku konfigurującym”. Mowa tutaj o czarno-czarnym Astonie Martinie DBX, który wyceniony był na 294 130 Euro. Jest to najnowszy model w gamie oraz pierwszy SUV tej marki. Od razu został też doceniony przez rynek. W 2021 roku w Europie sprzedano 675 sztuk, co czyni go najpopularniejszym modelem marki na starym kontynencie.
Napędza go niemiecka konstrukcja znana z praktycznie całej gamy modelowej o oznaczeniu 63 AMG. Mianowicie chodzi o czterolitrowe V8 z dwiema turbinami, które w tym samochodzie rozwija 550 KM w połączeniu z napędem na cztery koła katapultuje ten ważący 2245 kg salon na kołach do 100km/h w 4,5 sekundy, a po kolejnych 10 sekundach do 200 km/h. Moment obrotowy wynoszący 700 Nm spokojnie wystarczy, aby zabrać z nami na wakacje łódź motorową, choć może być wtedy ciężko z osiągnięciem prędkości maksymalnej wynoszącej 291 km/h.
A dlaczego czarno-czarny? Prezentowany egzemplarz polakierowany był czarnym lakierem o kodzie Onyx Black. Ma on również ciemne wykończenie grilla, „przydymione” tylnie reflektory oraz pakiet wykończenia detali w ciemnym połysku. Jego smukła sylwetka skrzętnie skrywa prawdziwe rozmiary, podkreśla sportowy charakter auta oraz nawiązuje do innych modeli np. poprzez tylną blendę świetlną wyglądającą jak ta z modelu Vantage. Z przodu znajdziemy funkcjonalne wloty powietrza doprowadzające powietrze do chłodzenia hamulców. Środek został obity czarną skórą z kontrastującymi czerwonymi nićmi. Oczywiście i tu nie zabrakło otwierających się pod specyficznym kątem drzwi (tylne również posiadają ten „feature”), przycisków od skrzyni biegów na konsoli środkowej czy częściowego perforowania skóry. I w przeciwieństwie do DBS-a, tutaj komfortowo może podróżować pięć osób oraz pies.
Tak, pies. Inżynierowie Astona Martina pomyśleli również o naszym futrzanym przyjacielu, dlatego pojazd ten możemy doposażyć w specjalny pakiet dla zwierząt obejmujący skórzaną płachtę ochraniającą zderzak, wspomniane wcześniej miski oraz… myjkę. Jest ona przenośna i pozwoli nam umyć pupila zanim wskoczy on radośnie po skórzanym dywaniku prosto do bagażnika naszego DBX-a.
Wizyta w tym miejscu zapadła mi w pamięć i na pewno długo w niej pozostanie. Możliwość obcowania z tą marką to niesamowite przeżycie. Przyczynili się też do tego przedstawiciele marki, po których widać było, że kochają to, co robią i dzięki nim można zrozumieć było, dlaczego Aston Martin jest tak wyjątkowym producentem, a także dlaczego zaczynają doceniać go też klienci. Marka ta zaliczyła 82% wzrost globalnej sprzedaży dealerom względem roku poprzedniego. I widać to również gołym okiem. Wystawowy DBX był już sprzedany. Ten sam los spotkał też białego Vantage’a, który stał w miejscu przy szybie jeszcze tydzień przed naszą wizytą. Ja też się do niej przekonałem i dodałem DBS-a do listy samochodów marzeń. Pozostaje nam polecić to miejsce z całego serca, załodze salonu życzyć rekordowych sprzedaży, a Wam, abyście spełniali motoryzacyjne marzenia chociażby właśnie w takim miejscu jak to.
Autor: Adrian Mika
Zdjęcia: Piotr Szymański, Adam Szprot