Mercedes E Coupe i Kabriolet W212 to aktualnie schodzące dumnie ze sceny modele Mercedesa E. Mimo, że ustępują już miejsca, to dalej wyglądają świetnie i oryginalnie budząc na drodze emocje. W grudniu 2016 roku pojawił się już następca modelu Coupe, Kabriolet jeszcze czeka na ten moment i testowany model można jeszcze zamawiać. Szykuje się kolejny świetny dzień z Mercedesami, dziś mam do dyspozycji to samo danie przygotowane na dwa sposoby z dużą rozpiętością cenową. Czy będzie smakować tak samo, czy może nie rozpoznam użycia tych samych składników, a może kucharz projektant przygotował dla mnie coś specjalnego. Nie ważne, ważne, że jeden z nich to V6!
Szybkim krokiem podbiegam do Mercedesów i sam nie wiem czy teraz biorę niebieskiego czy czerwonego. Oba kuszą ciekawymi kształtami i oryginalnymi kolorami. Może warto prawnie zakazać produkcji takich aut o szarych barwach i dopuścić do produkcji tylko czerwone, niebieskie, zielone, żółte i tym podobne samochody w ciekawych kolorach, które powoli znikających z ulicy. Muszę wybrać do którego wskoczyć najpierw, oj ciężkie życie recenzenta. Z jednej strony zadziorny czerwony na każdą pogodę z ładnie zarysowaną linią dachu, ale słabszym silnikiem a z drugiej strony, taki tylko na specjalne okazje malowany na piękny niebieski z dużo mocniejszym silnikiem w odpowiednim układzie V, ale z parcianym jakby niepasującym dachem.
WNĘTRZE Mercedes-Benz E 400 kabriolet
No dobra wskakuje do niebieskiego, w końcu ładna pogoda i ma mocniejszy silnik. Wiem, że tym zepsuje sobie przyjemność z jazdy czerwony Coupe, ale co mi tam, lecimy w trasę. Podchodzę, otwieram dach, słońce pięknie grzeje, jest ze 30 stopni, na słońcu ładnie mieni się ciemno beżowa tapicerka z ciekawymi a la kubełkowi fotelami, które co mnie cieszy mają nadmuch zimnego powietrza na kark. Już widzę siebie pędzącego bulwarami. Rozgląda się dalej, mamy ciekawe klasyczne obramowania zegarów, bezpowrotnie znikające z aut oraz pełno obramówek srebrnych i guzików. Nie do końca pochwalam modę na usuwanie wszystkich guzików i kazanie kierowcą zatrzymywać się na 5 minut za każdym razem, gdy chcemy coś zmienić w ustawieniach klimatyzacji.
Wsiadam do środka, ustawiam fotel, a może próbuje ustawić, guzików do tego celu jest z kilkanaście w dwóch różnych miejscach, zostawiam to i rozglądam się dalej. Łapie kierownice dobrze leżącą w dłoni z karbowaną skórą, widzę obok niej malutki ekran, po czym zaczynam się niecierpliwić, czas ruszać w drogę. Międzyczasie zamykając drzwi dostrzegam chromowaną obudowę rogu na końcu drzwi, nie znam jej przeznaczenia, ale od razu robi się bardziej ekskluzywnie. Dobra odpalamy, silnik ładnie… ej, ale gdzie dźwignia zmiany biegów, jak mam ruszyć? Zmieszany uciekam z samochodu.
Z ZEWNĄTRZ Mercedes E 250 Coupe
Podchodzę do czerwonego, ładnie pręży muskuły, kolor bardzo ładnie uwydatnia wszystkie krągłości modelki, choć to podstawowy kolor zwany „Ognisty opal”. Coś w tym jest, im jestem bliżej tym jest cieplej. Z zewnątrz Mercedes E Coupe nie ma się czego wstydzić, z przodu mamy bardzo ładny chromowany dyfuzor przedniego zderzaka, powodujący lekki wzrost ciśnienia na widok każdego krawężnika, bardzo ciekawie narysowane lampy z mnóstwem wszystkiego, czarny szklisty dach (następne auto kupuje czerwone ze szklanym dachem). Zachęcony przodem idę do tyłu, mijam 18 calowe felgi w typowym wzorze AMG w kolorze szarości tytanu, dalej widzę oryginalnie zarysowany tylni błotnik, słupek C (dużo lepiej rozwiązany niż w następcy) i wlew paliwa, chyba najtrudniejszym, jaki ktoś musiał zrobić w historii motoryzacji. Dochodzę do tyłu, w tylnych światłach LED dostrzegam kontynuację myśli z przednich świateł, a na dole kolejny spektakularny chromowany dyfuzor. Niemożliwe, że to tylko E250 z 2 litrowym silnikiem, wygląda jak rasowe AMG, nawet opony z tyłu są słusznej szerokości 255 mm.
Z ZEWNĄTRZ Mercedes E 400 Kabriolet
Coś mi nie pasuje, tutaj zostałem przy wyglądzie zewnętrznym a w niebieskim od razu wskoczyłem do środka, nie ładnie, brzydki recenzent. Wracam podchodzę do niebieskiej strzały, niby samochód podobny a jednak przez dach, beżową tapicerkę i ciemniejszy kolor, myśli kierują się bardziej ku wnętrzu, a może to była chęć ruszenia, w końcu silnik V6 nie jest po to, aby stał. Dostrzegam, że w niebieskim kabriolecie mamy praktycznie ten sam pakiet AMG, zmieniający zderzaki na te z chromowanymi dyfuzorami z tym, że tutaj z 19 calowymi felgami o jasno-srebrnym kolorze. Już nie jest to typowy wzór AMG i wyglądają jakby łagodniej. No dobra wracam do E250 Coupe może tu będzie dźwignia i w końcu ruszę, wsiadając do niego dodatkowo dostrzegam ładnie zarysowane kierunkowskazy na lusterkach. Wsiadam do środka a tam … brak dźwigni zmiany biegów.
WNĘTRZE Mercedes E 250 Coupe
I jakoś tak czarno, jakoś tak ponuro, nie widzę tutaj beżowych foteli, lecz smutne czarne, mimo tego nadal dobrze wyglądające z jakby zespolonym zagłówkiem i tymi niezbadanymi regulacjami po środku, ale dodatkowymi dźwigniami. Tutaj jest już biedniej i fotele nie są elektrycznie regulowane a deska nie jest obszyta skórą jak w kabriolecie, o czym nie wspomniałem wcześniej. Środek w Mercedesie E Coupe mamy smutny malowany na czarno-srebrno i tylko wyróżnia się mocno gaśnica, swoją czerwoną rączką, w którą na każdej trasie uderzymy piętami. To chyba takie przypomnienie Mercedesa, o tym abyśmy wiedzieli, że tam jest gaśnica. Pierwsza rzecz, jaką trzeba zrobić po kupnie Merca to przenieść ją do tyłu. Wskakujemy i w drogę.
JAZDA Mercedes E 250 Coupe
Dobra, już wiem, dźwignia do zmiany biegów jest przy kierownicy, a hamulec ręczny przy nodze, dobrze, że chociaż kierownica nie jest z tyłu. Siedzi się wygodnie, silnik pracuje ładnie, nie czuć tego, że to tylko silnik 2,0 (w recenzjach za kilka lat będę pisał, aż silnik 2,0). Do dyspozycji mamy 211 koni, co pozwala nam przyśpieszać w 7,1 sekundy do setki, nie jest źle, choć takie osiągi nie potrafią sprostać wyglądowi zewnętrznemu, który mówi, mam co najmniej 350 rumaków. Silnik ładnie się wkręca, podczas przyśpieszania czuć po dźwięku, że to jednak rzędowa czwórka. Skrzynia zmienia biegi szybko, mamy tu 7 biegowego 7G-TRONIC PLUS, dobrze, że są łopatki przy kierownicy, dające chociaż trochę poczuć sportowy charakter samochodu. Ot, co mamy pięknie wyglądającego szatana do spokojnego przemieszczania się.
JAZDA Mercedes E 400 Kabriolet
Wracam do bazy, skoro znalazłem już dźwignię to mogę przesiąść się do prawie dwa razy droższego i o 122 konie mocniejszego kabrioletu. Na szczęście pogoda jeszcze dopisuje, a dobrze, bo zostawiłem go z otwartym dachem. Wpadam, wskazuje jak playboy do “kabrio”, szybko odpalam silnik, który ładnie burczy i popierduje, z ulgą łapie dźwigienkę od takiej samej skrzyni jak w czerwonym. Cofam i ruszam, od razu czuję, że pedał gazy podpięty jest z silnikiem. 333 konny silnik 3,5 V6 ochoczo reaguje na każdy mój gest, przyśpieszenie czuć we włosach. Gdybym założył dziś perukę musiałbym jej teraz szukać gdzieś na poboczu drogi lub w lesie. Teraz do setki przyśpieszamy w 5,3 sekundy i nie przeszkadza w tym nawet to, że auto jest o 230 kilogramów cięższe (1845 kg – to prawie jak dom).
W prowadzeniu oba auta zachowują się podobnie, w kabriolecie na zakrętach nie czuć ani masy ani cięższego silnika z przodu, choć na torze mogłoby być różnie. W obydwu samochodach mamy napęd tylko na tylne koła i duże tarcze hamulcowe (E250 – 322 mm, E400 344mm), z tym, że w E400 są one dodatkowo perforowane. Zawieszenie w obu autach oparte było o amortyzatory gazowe z selektywnym systemem amortyzacji. Zawieszenie było na tyle dobrze zestrojone, że nie czuło się dodatkowego obciążenia w “kabrio”, a może to ten silnik niwelował wszystkie wady?
Dane techniczne:
Mercedes E 250 Coupe / E 400 Kabriolet
Rodzaj: benzyna doładowana / benzyna doładowana
Pojemność: 2,0l. R4 / 3,5l. V6
Moc: 211KM@5500 obr./min. / 333KM@5250 obr./min
Moment: 350NM@1200 obr./min. / 400NM@1200 obr./min,
Prędkość maksymalna: 250 km/h / 250 km/h (ograniczona elektronicznie)
0-100 km/h: 7,1s. / 5,3 s.
Skrzynia: automat 7G-TRONIC PLUS / automat 7G-TRONIC PLUS
Napęd: RWD / RWD
Waga: 1615 kg / 1845 kg
WYPOSAŻENIE
Obydwie wersje były raczej dobrze wyposażone, choć nie zrozumiem braku elektrycznie regulowanych fotel w aucie za 250 tysięcy. Z obowiązkowych dodatków do E Coupe / Kabriolet zaliczyć można pakiet AMG zmieniający zderzaki, wspomaganie kierownicy, felgi, fotele przednie, zawieszenie i dywaniki J za 11 933, 53 zł (nigdy nie wyjdę z podziwu za te grosze), choć w niebieskim ktoś przyszalał i praktycznie za to samo zapłacił 23 499,88 zł (dostał dodatkowo wentylowane fotele i felgi 19”). Idąc dalej, warty zastanowienia jest panoramiczny dach (6 517,54 zł) oraz obowiązkowe inteligentne światła LED (6 555, 24), jeśli nie próbowałeś ich czaru, koniecznie wybierz się na wieczorną jazdę próbną. Z rzeczy, do których nie powinno się dopłacać należy zaliczyć automatyczną klimatyzację (2 707,99). A i żebym nie zapomniał, tu też było to, co zawsze kochałem w Mercedesach, czyli automatyczny podajnik pasów.
Cena modelu podstawowego E 200 kabriolet: 204 000 zł
Cena modelu podstawowego E 400 kabriolet: 301 500 zł
Cena modelu testowanego E 400 kabriolet: 424 176 zł
Cena modelu podstawowego E 200 coupe: 174 400 zł
Cena modelu podstawowego E 250 coupe: 204 500 zł
Cena modelu testowanego E 250 coupe: 248 083 zł
PODSUMOWANIE
Oj jak pięknie, słońce świeci na niebie, a ja Mercedesy tule Was do siebie. Gdybym miał wybierać, między tymi dwoma samochodami, które równocześnie są tak podobne i różne od siebie, a cenowo stanowią dwa różne bieguny, brałbym Kabriolet, lecz nie dla braku dachu, lecz dla silnika i jasnej tapicerki w środku. W Coupe jednak było za wolno i za smutno. Moim ideałem jednak byłby ten niebieski, lecz z twardym dachem. Po wnętrzu już widać, że auto jest modelem schodzącym i brak mu kilku nowoczesnych multimediów, lecz nawet ten mały ekranik wygląda lepiej niż współczesne tablety. Z zewnątrz nic tym samochodom nie brakuje, będą wyglądać równie dobrze za 4, 10 i 20 lat, szczególnie opisywane wersje po liftingu (zmianie uległy głównie światła przód/tył). I Mercedes E Coupe/Kabriolet W212 zawsze będzie miał to, czego nie ma jego następca, oryginalność stylistyki, nie będąc czymś pomiędzy, lecz celem samym w sobie.
Cały test był możliwy dzięki firmie Auto Idea Sp. z o.o. http://www.autoidea.mercedes-benz.pl