Maj obfituje w imprezy motoryzacyjne, aż żal, że czasami ich terminy się nakładają. Na szczęście weekend to dwa dni, więc jest szansa zajrzeć na każdą. W niedzielę, 14 maja odwiedziłem Auto Nostalgię, imprezę organizowaną z powodzeniem od 2011 r. na terenie Centrum Targowo-Kongresowego MT Polska, w Warszawie. Udział w niej biorą wszelkie możliwe zabytkowe pojazdy, najczęściej zrzeszone w klubach, stowarzyszeniach lub wystawiane przez indywidualnych kolekcjonerów i firmy zajmujące się renowacją.
W tym roku dość licznie reprezentowana była marka Mercedes, szczególnie w wersji AMG, firmy w całości należącej do koncernu od 2005 roku, a która zajmuje się autami w wersji sportowej i świętuje w tym roku 50 lat jej istnienia. Inna niemiecka firma, Porsche, dzielnie dorównywała kroku, prezentując egzemplarze z zeszłego XX wieku, po najnowsze aktualne modele. Na uwagę zasługiwała mała grupa aut reprezentujących motoryzację brytyjską, z najstarszym ekstrawaganckim Bentleyem S2, Austinem-Healeyem oraz Mini Morrisem. Perełką w tym towarzystwie był oczywiście Aston Martin DB6 Vantage.
Tuż obok firma Volvo zaprezentowała swój długoletni dorobek, pokazując swoje kultowe modele P1800 ES, Amazon coupe oraz samochód, odnoszący w przeszłości największe sukcesy sportowe, Volvo PV544. Nie mogło też zabraknąć modelu 144 w białym kolorze. Włoska motoryzacja wspierana była głównie przez fiaty, od najmniejszych w wersji 500, przez 126p, 125 oraz 131, Alfy Romeo, ale trafiły się też takie perełki jak Ferrari Testarossa czy F355 Spider i 308 GTBi. Francuskie pojazdy reprezentowane były głównie przez Citroena DS, w kilku odmianach kolorystycznych, nad którymi górował model wieży Eiffla. W zaaranżowanym na wzór francuskich kafejek, barku można było nabrać sił do dalszego zwiedzania.
Jeśli mówimy o klasycznej motoryzacji, to nie mogło zabraknąć aut z Ameryki. Tutaj królował Ford z kultowym Mustangiem, mieniącym się kolorami i wersjami. Były też inne, bardziej “cywilne” modele jak Cortina czy Fairlane w cudownie morskim kolorze. Uwagę przyciągał monumentalny, czarny Cadillac Fleetwood czy Chevrolet Bel Air, przygotowany w modnej ostatnio wersji Rusty, czyli zardzewiałej. Najchętniej jednak, zwiedzający stawali do zrobienia sobie zdjęcia z żółciutkim, ogromniastym i niezwykle efektownie wykończonym . Te auta nigdy nie miały ograniczeń, jeśli chodzi o pojemności silnika. Tu liczyła się przede wszystkim moc, moc i jeszcze raz moc.
Nie sposób wyliczyć wszystkie ciekawe egzemplarze tej wystawy. Na pewno każdy miłośnik klasycznej motoryzacji znajdzie tu coś ciekawego dla siebie, jest zarówno urok i piękno, jak i moc oraz duch sportu. Nie zawiodłem się, jak poprzednio na 7 już edycji tej imprezy.I w zasadzie mogę tylko zwrócić uwagę Organizatorom na jedną rzecz, opłata za parking mogłaby być symboliczna i nie powinna poganiać zwiedzających do szybkiego opuszczenia parkingu, a tym samym fajnej wystawy.