Infiniti Q70 – samochód próbujący walczyć w Europie w segmencie E zdominowanym przez niemiecką motoryzacją. Jak mu to wychodzi? Czy swoją oryginalnością i innym podejściem potrafi przekonać do siebie klientów, czy może dużym silnikiem V6 wspomaganym elektroniczną nowością zdobywa przewagę. Infiniti jest bardzo młodą marką, istnieje dopiero od 1989 roku i z założenia jest luksusową wersją Nissana przeznaczoną na rynek amerykański. Z ciekawostek warto wiedzieć, że jest to marka japońska, lecz w Japonii sprzedawana jest dopiero od 2013 roku. Sam osobiście mam słabość do marki, kiedyś marzył mi się Infiniti G35, czyli bardziej cywilizowana wersja Nissana 350z. Niestety wtedy tylko można było go nabyć w USA. W Polsce marka pojawiła się w 2008 roku, czyli już po wycofaniu tego wymarzonego G35.
Bohaterem artykułu jest Infiniti Q70, czyli IV generacja modelu M, która dopiero od 2013 roku, nosi nazwę Q70. W 2014 roku ten model przeszedł face lifting oraz pojawił się w sprzedaży w Europie, z kilkoma zmianami (zawieszenie, silniki, zderzaki, lampy). Testowany Infiniti Q70 3,5 V6 hybryda jest najmocniejszą dostępną wersją silnikową w Europie, co więcej dostępne jest tylko w jednym nadwoziu sedan z napędem na tył, na rynku amerykańskim klienci mają dużo większy i ciekawszy wybór. W Polsce dostępne są tylko 3 silniki (dodatkowo 2,2l. diesel 170KM 400NM i 3,7l. V6 320KM 360NM). W USA też są trzy, ten sam 3,7l. V6, silnik z egzemplarza testowanego oraz potężny 5,6l. V8 420KM 417NM. Co więcej można zamawiać wersję z napędem AWD, a dla poszukujących miejsca z tyłu, wersje przedłużaną.
Infiniti Q70 jest samochodem przeznaczonym głównie dla indywidualistów, kupując to auto ciężko będzie spotkać drugie takie na ulicy. Składa się na to kilka powodów, po pierwsze krótki czas sprzedaży na naszym rynku a po drugie, auto jest zaprojektowane pod rynek amerykański, a jak wiadomo Europejczycy mają inne podejście do motoryzacji. A skoro coś jest dla indywidualistów to jest dla mnie, dlatego z niepokojem czekałem na kluczyki. A tak naprawdę pierwszy raz w życiu na możliwość otworzenia bagażnika, ale to później. Teraz jeszcze wspomnę, że jednostka zamontowana w tym aucie, w 2011 dzierżyła rekord Guinnessa jako najszybciej przyśpieszająca na świecie hybryda.
Z ZEWNĄTRZ
Oglądam auto z zewnątrz i widzę dużą limuzynę w granatowym kolorze. Wcześniej testowałem Infiniti Q50 (swoją drogą świetne auto) i to przypomina mi tamto auto po kuracji nadmuchująco-ujędrniającej. Niektóre kształty nabrały ciekawego wyglądu, za to inne zabrały trochę uroku. W oczy rzuca się bardzo długa maska i krótki tylni bagażnik oraz duże uwypuklenie nad tylnymi kołami. Z przodu mamy oryginalnie narysowane reflektory przeciwmgielne oraz dużą, ale nieprzesadzoną chłodnicę. Z tyłu rzucają się w oczy raczej tylko obłe kształty i dwie końcówki wydechów. Testowaliśmy wersje Premium Tech na 18 calowych felgach, dużo za małych jak na takie auto, wersja na 20-stkach prezentuje się o niebo lepiej.
Infiniti Q70 z zewnątrz nie zachwyca, szczególnie w porównaniu z innymi modelami marki (patrz piękne Q60). Z zewnątrz jest to po prostu stateczna dużą limuzyną, która mimo, że unikatowa to ładnie miesza się w tłumie, praktycznie nie krzycząc niczym, a w szczególności nie zdradzając osiągów, jakie oferuje zamontowany w nim silnik. W nocy robi się trochę ciekawiej, gdy można dostrzec światła przednie i tylne zarysowane na kształt księżyców. Dostaliśmy wersje w kolorze Midnight Blue, która może się podobać, lecz nic nie przebije po prostu czarnego lakieru do takiego auta.
WNĘTRZE
Nadchodzi czas wsiąść do środka i tu zaskoczenie, środek nie jest podobny do niczego, co znamy, jest oryginalny, jakościowy i przyjemny a panel środkowy wygląda jak z auta segmentu wyżej. Pewnie niektórzy zarzucą mu, że już nie na czasie, gdyż teraz na desce mają być 3 guziki i wielki plastikowy tablet przyczepiony do góry deski rozdzielczej. Tu tego nie ma a panel i tunel środkowy jest miły zarówno w dotyku, obyciu jak i dla oczu. Zwieńczeniem tunelu środkowego jest analogowy zegarek nadający wnętrze luksusowego charakteru. Nad zegarkiem dominuje dość dobrej jakości 7 calowy ekran. Infiniti mogło trochę bardziej zaszaleć i go poszerzyć, gdyż obok mamy na to trochę miejsca. Testowany egzemplarz miał obicie z drewna jesionowego, powlekanego proszkowanym srebrem, które biło na głowę wszystkie deski z „piano black”
Rozglądając się po wnętrzu widzimy duże wygodne fotele w typowym stylu Infiniti( podgrzewane i klimatyzowane) z małymi głośniczkami po dwóch stronach zagłówkach (ciekawe), kilka interesujących akcentów stylistycznych (zegarek, pokrętła) oraz kilka słabych, mocno w amerykańskim stylu (to coś obok drążka zmiany biegów, kierownica, zegary). Kierownica jest najsłabszym elementem, brakuje jej całkowicie polotu i wygląda jak z rodzinnego SUVA, oraz co najważniejsze brakowało w niej łopatek do zmiany biegów (dostępne w wersji SPORT). Ogólnie środek był dość smutny, tylko drewno dodawało trochę blasku i prawdę mówiąc był równie stonowany jak wygląd zewnętrzny. Można go rozweselić jasną skórą, ale nie w tej wersji silnikowej. Widocznie ktoś uznał, że ta wersja gwarantuje takie wrażenia, że lepiej czyścić skórę czarną.
JAZDA
Jeśli chodzi o jazdę i przyjemność z niej, to z początku byłem mocno rozczarowany, fotele nie były aż tak wygodne jak tego od nich oczekiwałem, a w środku dość szybko robiło się głośno. Silnik nie brzmiał za pięknie, a autem dość mocno bujało. Natomiast im dłużej nim jechałem tym bardziej mi się podobało, fotele stały się bardzo wygodne, silnik nauczyłem się obsługiwać i zaczynał brzmieć dość fajnie, szczególnie gdy nie dawało mu się chwili odpoczynku. Jedyne co zostało to bujanie niepozwalające w pełni cieszyć się 364 końmi, za to pozwalającymi bardzo komfortowo podróżować, oraz głośność, która jest największą wadą tego samochodu. Posiada on system eliminujący odgłosy i albo coś było nie tak z systemem albo jednak jego zadaniem jest podbijanie dźwięków z zewnątrz.
Testowane Infiniti Q70 3,5 V6 hybrid miało łączną moc 364 KM (306 KM z silnika spalinowego oraz 68 KM z silnika elektrycznego, tej mocy nie można po prostu dodać) oraz 350 NM napędzanych benzyną i 290 NM z prądu. Oba silniki mogły działać niezależnie lub nakładały się na siebie. Było to czuć szczególnie przy ruszaniu, gdzie od razu mieliśmy dużą dawkę momentu na kołach, które przy wyłączonej trakcji bardzo szybko zamieniłyby się w chmurę białego dymu. Samochód dawał nie tylko możliwość szybkiego katapultowania się, lecz również cichej spokojnej jazdy. Gdy chcemy, możemy jechać tylko na silniku elektrycznym, lecz to wymaga od nas bardzo dużego spokoju w operowaniu gazem. Niestety nie mamy żadnego guzika, który by przełączał tylko na silnik elektryczny, jak choćby w Lexusie.
Gdy już się trochę zaznajomimy z Infiniti i żadne głosy rozsądku nie przemówią nam, że to auto do wygodnego bujania się na trasach i uznamy, że chcemy nim poszaleć, zaobserwujemy jedną genialną rzecz w Infiniti. Gdy samochód wyczuje ostrzejszą jazdą samoistnie napina pasy, powodując idealne trzymanie się w fotelach, gdy tylko odpuścimy pasy puszczają pozwalając nam dalej delektować się wygodą. System jest na tyle sprawny, że żadne kubełkowe fotele nie są potrzebne i możemy w chodzić w każdy zakręt. Dodam, że ciekawe wrażenie robi widok całej maski z przodu, przyzwyczaiłem się już do braku widzenia przodu a tu taka niespodzianka.
7 biegowa skrzynia biegów bardzo dobrze radziła sobie z autem. Jeśli chodzi o przyśpieszanie i normalne ruszanie to czasami, szczególnie na początku trudność sprawiało włączanie silnika spalinowego, jeśli akurat ruszaliśmy na elektrycznym i mocniej zaczęliśmy wciskać gaz to włączenie spalinowego silnika mogło wywołać uczucie szarpnięcia. Jednakże, po kilku dniach udało mi się to perfekcyjnie opanować. Bardzo brakowało mi łopatek, które są dostępne tylko w wersji Sport i Sport Tech. Samochód posiadał 4 koła skrętne, nie było tego tak czuć jak choćby w Renault, ale średnica zawracania była ewidentnie mniejsza niż można się tego spodziewać po samochodzie tych rozmiarów.
Dane techniczne:
Rodzaj: hybryda
Pojemność: 3,5l. V6
Moc: 364KM (spalinowy 306KM@6800 obr./min., elektryczny 68KM@1646 obr./min.)
Moment: spalinowy 350NM@5000 obr./min, elektryczny 290NM@1646 obr./min.
Prędkość maksymalna: 250 km/h (ograniczona elektronicznie)
0-100 km/h: 5,3 s.
Skrzynia: automat 7 biegowy dwu-sprzęgłowy
Napęd: RWD
Waga: 1920 kg
Cena modelu podstawowego z silnikiem 2,2 diesel: 199 840 zł
Cena modelu podstawowego z silnikiem 3,5V6 hybrid: 273 840 zł
Cena modelu testowanego Infiniti Q70 3,5 V6 hybrid Premium Tech: 294 540 zł
Konfiguracja modelu Q70 jest dziecinnie prosta i sprawdza się do wyboru silnika, pakietu wyposażenia i koloru, reszta to ewentualne kilka opcji, ale np. w Premium Tech pozostała jedna opcja do wyboru: szyberdach. Nie wiem czy to jakaś moda w autach japońskich, ale w Mazdzie 6 w najwyższej wersji w opcjach jest też tylko szyberdach. Testowany model był najdroższą opcją Q70 jaką można skonfigurować i kupić w Polsce.
WYPOSAŻENIE
Wyposażenie Infiniti Q70 jest dość bogate. Warto wspomnieć o fotelach i podgrzewanej kierownicy, które odjeżdżają przy wysiadania i są odsunięte do wygodniejszego wsiadania. Jeśli auto używa kilka osób, to każdy ma swój kluczyk i wtedy już automatycznie po wejściu wiele rzeczy ustawia się pod kierowcę: lusterka, kierownica, fotel, klimatyzacja, audio, tryb jazdy. Kolejnym elementem jest kamera cofania 360 – coraz powszechniejszy gadżet, który bardzo dobrze się w Infiniti spisywał. Jak ktoś jednak się rozpędzi z cofaniem, to system go ostrzeże o nadjeżdżających samochodach. System 360o wymaga kamer z każdej strony auta, tę z przodu możemy włączyć i wspomóc parkowanie przodem do przeszkody, co swoją drogą jest bardzo przydatne przy tak dużej masce.
Kolejnymi wartym wspominania gadżetem w Infiniti jest aktywny tempomat, który nie uległ modzie wyłączania się poniżej pewnej prędkości i kontroluje auto aż do zatrzymania, jak korek rusza wystarczy, że go ponownie aktywujemy i dalej auto samo jedzie. Bardzo przydatne i dające możliwość spokojnego delektowania się gazetą w warszawskich korkach. Mamy do dyspozycji system audio Bose, który bardzo różnie gra w różnych autach i sama plakietka praktycznie nic nie znaczy, tutaj za to sprawował się znakomicie (16 głośników), ale to pewnie za sprawą odpowiednio przygotowanych drzwi.
Niestety nie wszystko złoto, co się świeci i najbardziej zawiódł mnie system redukujący hałas (ANC), który ma gwarantować dodatkowe wyciszanie dźwięków z zewnątrz. Założenia są takie, że system będzie wykrywał dźwięki i neutralizował je falami dźwiękowymi o przeciwnej fazie. Niestety miałem wrażenie, że zamiast niwelować, cały system jeszcze je dodatkowo podkreślał. Idąc dalej, po kilku elementach było widać upływ czasu i przyzwyczajony już do dobroci inteligentnych świateł LEDowych odczuwałem tutaj ich brak, reflektory tylko skręcały na zakrętach. Dziwnym zabiegiem jest brak możliwości dokupienia innych felg do tego pakietu wyposażenia, a byłaby to opcja obowiązkowa.
COŚ O CZYM NIGDY NIE WSPOMINAM
Co do bagażnika, jak zwykle pomijam ten fakt, to akurat tutaj uznałem, że pojadę tym autem z rodziną i jak się okazało balansowałem na krawędzi małej kłótni z żoną, na szczęście bagażnik, który wydawał się bardzo mały, po kilkunastogodzinnym główkowaniu i kombinowaniu zmieścił wszystkie moje toboły. Jednak jak chcesz używać bagażnika bierz 3,7 V6, tam bagażnik jest większy o 150 litrów. A jak już wspomniałem o bagażniku to napiszę o drugiej rzeczy, którą zawsze pomijam, w końcu auto zawsze spali wszystko, co się mu wleje, tu było tak samo, lecz jakoś rzadko trzeba było podjeżdżać na stację, ten 364 konny wielki samochód spalił nam tylko 8,5 litra na 100 kilometrów, kompletnie nie korzystając z funkcji Eco. Dobrze, obiecuje nigdy więcej nie poruszę tej kwestii.
PODSUMOWANIE
Infiniti Q70 jest samochodem dla indywidualistów, którzy znudzili się niemiecką motoryzacją. Nie będzie nadawał się, jako auto rodzinne ani sportowe ani jako typowa reprezentacyjna limuzyna. Jest to samochód dla osób ceniących komfort podróżowania oraz możliwości, z których nie muszą korzystać. Właścicielowi gwarantuje anonimowość i komfort spokojnego podróżowania zarówno z tyłu jak i z przodu. Pod wieloma względami już trochę odstaje, lecz jest to model, który w niedalekiej przyszłości będzie zastąpiony, a każdy model schodzący z rynku siłą rzeczy nie jest na tyle nowoczesny, gdy na ten rynek wchodził. Patrząc na to jak aktualnie rozwija się Infiniti oraz nowsze modele Q50 i Q60, następca testowanej Q70 może mocno namieszać na rynku, szczególnie, gdy projektanci wezmą pod uwagę europejskie warunki.